Kaczmarska o nadwyżce w budżecie państwa: „To upokorzenie dla środowiska pielęgniarskiego”

Ten tekst przeczytasz w 4 min.

Autor: Karolina Rybkowska

„Mamy ogromny żal, że dla wszystkich znajdują się dodatkowe pieniądze, że niektórzy pracownicy, np. Państwowej Inspekcji Pracy, mogą liczyć na dodatkowe urlopy. Przecież my też o to walczyliśmy. Dzisiaj dla nas to są jedynie marzenia” – mówi w rozmowie z Evereth News Longina Kaczmarska, wiceprzewodnicząca Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych.

– Chcę przekazać bardzo dobre informacje dotyczące budżetu. Ta naprawa finansów publicznych, trzeba powiedzieć, po naszych niefrasobliwych poprzednikach, doprowadziła do tego, że po czerwcu na pierwsze półrocze mamy nadwyżkę w budżecie przekraczającą 25 mld zł – mówił podczas wizyty w Radomsku premier Mateusz Morawiecki.

Słowa te wzburzyły środowisko medyczne, a swoje stanowisko w sprawie wyraziło m.in. Porozumienie Chirurgów:

Brakuje pieniędzy na ochronę zdrowia. Szpitale są zadłużone, niektóre po kilkaset milionów złotych, brakuje pieniędzy na dokończenie takich inwestycji jak blok operacyjny szpitala w Zamościu. Na naszych oczach umierają pacjenci, którzy na czas nie dostali się do szpitali. Serio?” – czytamy na profilu Porozumienia Chirurgów na Twitterze.

„Strona rządząca bagatelizuje zdrowie społeczeństwa oraz problemy pracowników medycznych”

Dla środowiska pielęgniarskiego, jak mówi w rozmowie z Evereth News Longina Kaczmarska, informacja premiera o nadwyżce w budżecie państwa jest upokorzeniem w obliczu narastających braków kadrowych, które są konsekwencją niepodniesienia przez rząd minimalnych wynagrodzeń w ochronie zdrowia. Zdaniem wiceprzewodniczącej, strona rządowa bagatelizuje w ten sposób zdrowie społeczeństwa, a także problemy pracowników ochrony zdrowia.

Grupa zawodowa pielęgniarek i położnych przechodzi bardzo trudny okres. Przez wiele lat nie doświadczyliśmy tak krytycznej sytuacji kadrowej. Mnóstwo pielęgniarek odeszło i nadal odchodzi z zawodu. Ze względu na pandemię COVID-19, wiele pielęgniarek i położnych pożegnało się również ze światem. Mamy ogromny żal, że dla wszystkich znajdują się dodatkowe pieniądze, że niektórzy pracownicy, np. Państwowej Inspekcji Pracy, mogą liczyć na dodatkowe urlopy. Przecież my też o to walczyliśmy. Dzisiaj dla nas to są jedynie marzenia. Nikt nie widzi tego, jak bardzo pielęgniarki i położne są zmęczone. Tego, jak ich ciężka praca odbija się na zdrowiu – wskazuje Kaczmarska.

Do zawodu wchodzi coraz mniej pielęgniarek i pielęgniarzy, a coraz więcej osób wykonujących ten zawód nabywa uprawniania emerytalne. Niejednokrotnie dochodzi do sytuacji, w których starsze pielęgniarki z minimalnym wynagrodzeniem szkolą młodsze adeptki, które zgodnie z nową siatką płac, mają otrzymać wyższą płacę. Pielęgniarki z uprawnieniami emerytalnymi są w ten sposób zniechęcane i odchodzą z zawodu. Dochodzi do braku zastępowalności pokoleniowej. Zdaniem wiceprzewodniczącej OZZPiP, to właśnie wzrost minimalnych wynagrodzeń miał zapobiec kryzysowi kadrowemu w ochronie zdrowia.

„Nie tylko rząd oszczędza na pielęgniarkach, ale też dyrektorzy szpitali”

Od 1 lipca weszły w życie nowe współczynniki pracy dla pielęgniarek i położnych. Zgodnie z nową siatką płac, pielęgniarki ze specjalizacją i tytułem magistra powinny otrzymywać wyższe wynagrodzenie niż pielęgniarki z ukończonym licencjatem czy liceum medycznym. Do OZZPiP trafiają jednak sygnały, że dyrektorzy nie chcą uznawać wykształconym pielęgniarkom ich kwalifikacji.

– Nie tylko rząd chce oszczędzać na pielęgniarkach, ale robią to też dyrektorzy szpitali. Wiem, że oni również zmagają się z niedofinansowaniem. Natomiast grupa pielęgniarek i położnych powinna być w tym momencie priorytetem, ze względu na braki kadrowe. Po za tym, dlaczego sekretarka medyczna zarabia tyle samo, co wykształcona pielęgniarka? To absurd – twierdzi Kaczmarska.

Jak dodała wiceprzewodnicząca OZZPiP, pojawiają się informacje, że pielęgniarki z tytułem magistra i/lub specjalizacją, nie otrzymują wynagrodzenia adekwatnego do ich wykształcenia, które nakazuje nowa siatka płac.

Dyrektorzy twierdzą, że takich kwalifikacji nie potrzebują i będą płacić tylko za niższe wykształcenie. Pracodawcy uważają, że wystarczy im „tańsza” pielęgniarka, której zapłacą 3,7 tys. zł, a nie ponad 5 tys. zł. To jest poniżenie dla tych pielęgniarek, które ukończyły studia i poświęciły czas na uzyskanie kwalifikacji. Uważam, że decyzje niektórych pracodawców są sprzeczne z ustawą – mówi Kaczmarska. – Są również dyrektorzy, którzy stosują się do nowej siatki płac i rozumieją, że szpital bez personelu jest niepotrzebny. Bez pielęgniarek i kadry medycznej po prostu placówki nie będą istnieć i nie zapewnią odpowiedniego poziomu leczenia Polakom – dodaje wiceprzewodnicząca OZZPiP.

„Jedna pielęgniarka ma pracować za 3, 5, a najlepiej za 10 osób”

Zdaniem Longiny Kaczmarskiej trudne obecnie losy pielęgniarek i położnych dla rządu nie są priorytetem. Wskazuje, że w momencie najwyższej liczby zachorowań na COVID-19 minister zdrowia, Adam Niedzielski, zawiesił normy zatrudnienia. Do chwili obecnej nie zostały one jednak przywrócone.

– Jedna pielęgniarka ma pracować za 3, 5, a najlepiej za 10 osób, tak daje nam do zrozumienia Ministerstwo Zdrowia. Nikt nie pomyśli natomiast z jak ogromnym przepracowaniem wiąże się taki tryb pracy. Jeżeli nie będzie pielęgniarek i położnych w szpitalach, to zostaną tylko puste mury. Szpitale będzie trzeba zamykać, ale my przecież już o tym mówiliśmy. Alarmowaliśmy stronę rządzącą, że jeżeli odejdzie grupa emerytek, które mają już uprawnienia, z Polski znikną 272 szpitale. Nikt nie wziął tego pod uwagę – mówi Kaczmarska.

Obecnie pojawiają się informacje o kolejnych zamkniętych szpitalach czy oddziałach. Zdaniem wiceprzewodniczącej OZZPiP środowisko pielęgniarskie podkreślało takie zagrożenie, jednak posłowie zagłosowali przeciwko argumentom przemawiającym za wprowadzeniem poprawek do ustawy o minimalnym wynagrodzeniu.

– Szpitale będą się zamykać i likwidować. Rząd uważa, że pacjent może leczyć się prywatnie. Nie każdego pacjenta stać jednak na takie leczenie, chociażby emerytów, rencistów czy tych, którzy nie zarabiają nawet średniej krajowej, a takich osób wciąż jest wiele. Widzimy też, co dzieje się w ratownictwie medycznym. Ratownicy nie przychodzą do pracy, karetki nie wyjeżdżają do wezwań. Dopiero teraz minister zdrowia spotyka się z ratownikami. Dlaczego wcześniej tego nie zrobił? – pyta Kaczmarska.

Na pytanie o kolejne kroki związków pielęgniarskich w sprawie podniesienia płac pielęgniarkom i położnym, wiceprzewodnicząca poinformowała, że dalsze próby podejmowane będą we wrześniu.

Źródła: Evereth News, Twitter/Porozumienie Chirurgów, Facebook/Kancelaria Premiera

 

 

PRZECZYTAJ POPRZEDNI TEKST Z CYKLU #ZAWÓDPIELĘGNIARKA:

https://www.facebook.com/everethnews

Shopping cart

0
image/svg+xml

No products in the cart.

Kontynuuj zakupy