„W obliczu pandemii COVID-19 pielęgniarki i położne najbardziej zmagały się z przemęczeniem, lękiem, stresem i konfliktami w zespołach. Mimo tego, że dzisiaj sytuacja epidemiologiczna wygląda na ustabilizowaną, to wiele pielęgniarek dotyka stres przewlekły. Trudno jest im wrócić do rzeczywistości, dlatego niektóre decydują się na porzucenie zawodu” – mówi w rozmowie z Evereth News Dorota Uliasz, psycholog z linii wsparcia dla pielęgniarek i położnych, jaką zapewnia Naczelna Izba Pielęgniarek i Położnych.
Karolina Rybkowska, Evereth News: Linia wsparcia uruchomiona została już na początku pandemii. Czy tego rodzaju rozwiązanie wiązało się z zauważalną potrzebą wsparcia psychologicznego w grupie zawodowej pielęgniarek i położnych?
Dorota Uliasz: – Wraz z początkiem pandemii pielęgniarki zaczęły zgłaszać różnego rodzaju problemy psychologiczne zarówno do Naczelnej Izby Pielęgniarek i Położnych, jak i do okręgowych izb. Właśnie wtedy NIPiP postanowiła uruchomić specjalną linię wsparcia, by pielęgniarki mogły w jednym miejscu znaleźć potrzebną pomoc. Początkowo kanał ten funkcjonował w określonych godzinach, a pielęgniarki mogły telefonicznie łączyć się z psychologiem. Później linia została zawieszona, ponieważ wydawało nam się, że poradziliśmy sobie z pandemią. Nic bardziej mylnego. Pandemia wróciła, więc Izba postanowiła wznowić tę działalność. Obecnie linia działa na zasadzie mailowej – pielęgniarki i położne zgłaszają swoje problemy, a następnie ja kontaktuje się z nimi, aby ustalić rodzaj i czas trwania konsultacji.
Jakie problemy najczęściej zgłaszają pielęgniarki?
– Jest kilka kategorii problemów zgłaszanych przez pielęgniarki. Najczęściej są to lęki związane z przyszłością lub przeszłością, problem utajania informacji przez pacjentów, stres czy też pogorszenie relacji w zespołach pielęgniarskich. Wspólnie z NIPiP nagraliśmy kilka filmów psychoedukacyjnych na temat tego, jak radzić sobie z tymi problemami, m.in.: „Jak radzić sobie z lękiem”, „Gdy pacjent zataja ważne informacje” oraz „Jak radzić sobie ze stresem”.
Źródło: NIPiP
Jak często pielęgniarki zgłaszały się po pomoc poprzez linię wsparcia NIPiP?
– Zgłoszenia, które odbieram, bardzo często uzależnione są od natężenia sytuacji epidemicznej w naszym kraju. Wraz ze wzrostem zakażeń, jesienią ubiegłego roku, pielęgniarki zgłaszały obawy związane z pracą w oddziałach i szpitalach covidowych. Z początkiem wakacji, kiedy liczba zakażeń zaczęła spadać, a oddziały i placówki dla osób zakażonych koronawirusem zamykały się, pielęgniarki sygnalizowały, że nie mogą odnaleźć się w nowej, lecz już normalizującej się rzeczywistości.
Wraz z wybuchem pandemii zgłoszeń było znacznie więcej, ale nie oznacza to, że pielęgniarki nie potrzebują pomocy również dzisiaj. Regularnie docierają do mnie prośby o porady poprzez linię wsparcia NIPiP. Cieszymy się, że pielęgniarki chcą korzystać z naszej pomocy. Zauważamy również, że wiele pielęgniarek wymienia między sobą informacje na temat działania naszej linii. Myślę, że bardzo ważne jest nagłaśnianie tego, że taki rodzaj wsparcia funkcjonuje, żeby pielęgniarki nie bały się rozmawiać o swoich problemach. Pomoc psychologiczna w tej grupie zawodowej jest ewidentnie potrzebna.
W jednym z filmów, który powstał we współpracy z NIPiP, mówi Pani o ryzyku pojawienia się przewlekłego stresu u pielęgniarek i położnych, który może towarzyszyć im nawet po ustaniu pandemii.
– Tak, to prawda. Należy zaznaczyć, że pielęgniarki w czasie pandemii pracowały w ekstremalnych warunkach. Mimo tego, iż podkreślają, że najgorsze jest już za nimi, to niestety stres może pozostać jeszcze przez długi czas. Mówimy wówczas o stresie przewlekłym lub stresie pourazowym, kiedy czynnik generujący napięcie ustąpił, ale stan psychiczny nie uległ poprawie. Po trudnych przeżyciach powrót do rzeczywistości nie jest łatwy, ponieważ nasz umysł pamięta traumatyczne przeżycia. Ponadto pojawiają się również lęki związane z niepewną przyszłością – wzrostem zakażeń na COVID-19 i nadchodzącej w konsekwencji 4. fali pandemii.
Strach przed zakażeniem się COVID-19, obawa o swoich bliskich i izolacja dotknęła wiele osób. Pielęgniarki ponadto pracowały w skrajnych warunkach. Czy zatem pandemia mocniej wpłynęła na ich zdrowie psychiczne?
– Pielęgniarki najbardziej zmagały się z przemęczeniem. W czasie pandemii uwidoczniły się braki kadrowe wśród tej grupy zawodowej. Ponadto wstrzymane zostały urlopy. Wyczerpanie pracą przekładało się również na relacje w zespołach. Sytuacje, które wydawałoby się, że są do opanowania, okazywały się problematyczne. Narastały konflikty wśród pracowników, co źle rzutowało na pracę całego zespołu, ale przede wszystkim – odbijało się psychicznie na pielęgniarkach i wpływało na obniżenie nastroju.
Kolejnym trudnym problemem był lęk – obawy o zdrowie swoje, swoich najbliższych, żeby nie przynieść wirusa do domu. Wiele pielęgniarek w życiu prywatnym opiekowało się osobami starszymi bądź bliskimi o wyższym ryzyku zakażenia i ciężkiego przebiegu COVID-19. Ponadto pielęgniarki uważały, że już bardzo dużo poświęciły siebie, swojego zdrowia na pomaganie innym. To z kolei prowadziło do wypalenia zawodowego.
Czy spotkała się Pani ze zgłoszeniami od pielęgniarek, które zastanawiały się nad odejściem z zawodu?
– Tak. Zdarza się, że pielęgniarki decydują się lub planują odejść z zawodu, ponieważ uważają, że nie poradziły sobie w czasie pandemii. Ponadto szpital czy przychodnia, w której pracowały wiąże się dla nich z wieloma trudnymi i negatywnymi emocjami, co nie pozwala odnaleźć się w rzeczywistości.
Na wypalenie zawodowe w czasie pandemii wpływały dwa czynniki. Pierwszy to długotrwałe przemęczenie. Pielęgniarki naprawdę pracują ponad swoje siły, niekiedy nawet 400 godzin miesięcznie. W dłuższej perspektywie taki tryb życia odbija się zarówno na zdrowiu fizycznym, jak i psychicznym. Drugim czynnikiem wpływającym na wypalenie zawodowe jest brak wsparcia ze strony zarządzających w czasie pandemii. W polskim systemie zdrowia funkcjonują bardzo urzędowe struktury zarządzania. Szef stosuje wobec pracownika komunikację formalną, nie potrafi nawiązać z nim relacji i wesprzeć go w trudnej sytuacji. Brak wsparcia ze strony pracodawcy popycha pielęgniarki w kierunku porzucenia zawodu.
Jedna z pielęgniarek, która zgłosiła się na linię wsparcia NIPiP, opowiadała, że złożyła wypowiedzenie umowy o pracę. Przez problemy psychiczne, z jakimi się mierzyła, nie była w stanie dalej pracować. Niestety pracodawca potraktował ją bardzo formalnie – nie pozwolił na urlop i nakazał przepracować 2 tygodnie okresu wypowiedzenia. Pielęgniarka w konsekwencji otrzymała zwolnienie od psychiatry, który uznał jej stan zdrowia psychicznego za bardzo poważny.
Czy pandemia mogła poważnie wpłynąć na stan psychiczny pielęgniarek i położnych? Jak wiele z nich wymaga wsparcia psychiatry i farmakoterapii?
– Niestety jest wiele takich przypadków. Psychiatrzy przyznają, że pracownicy medyczni od początku pandemii to ich najczęstsi pacjenci. Przewlekłe zmęczenie, obniżenie nastroju, lęk i stres skumulowały się i przyczyniły się do powstania wielu poważnych problemów psychicznych w grupie zawodowej pielęgniarek i położnych. Psychoterapia i leczenie farmakologiczne jest słusznym wyjściem z kryzysu psychicznego. Nadal jednak zmagamy się ze stygmatyzacją – pielęgniarki obawiają się reakcji innych ze względu na konieczność skorzystania z takiej pomocy. Środowisko psychologów i psychoterapeutów stara się przekonać do tego, że zgłoszenie się o pomoc profesjonalisty nie jest czymś złym. Wręcz odwrotnie – to oznaka dbania o siebie i swoje zdrowie psychiczne.
NIPiP wskazuje, że zawód pielęgniarki znajduje się na szczycie listy zawodów zagrożonych depresją. Dlaczego tak się dzieje? W jaki sposób specyfika tego zawodu wpływa na pogorszenie zdrowia psychicznego?
– Od wielu lat Światowa Organizacja Zdrowia apeluje, że depresja jest dużym problemem naszego społeczeństwa. Wśród pielęgniarek czynnikiem, który może powodować to zaburzenie psychiczne, jest zbyt wygórowane poczucie misji pomagania innym. Pielęgniarki nadmiernie skupiają się na potrzebach pacjentów i zapominają o sobie. Bardzo łatwo dochodzi wówczas do obniżenia nastroju, pojawiania się lęków, przewlekłego stresu, czyli właśnie symptomów depresji. W zawodzie pielęgniarki bardzo często pojawiają się negatywne emocje, związane chociażby ze śmiercią pacjenta i próbą radzenia sobie z tym, co również wpływa na ryzyko depresji.
W jaki sposób pielęgniarki mogą radzić sobie z tymi problemami o których Pani mówi? Czy istnieją jakieś techniki?
– Oczywiście, istnieje wiele sposobów radzenia sobie z lękami czy stresem – techniki relaksacyjne, oddechowe czy teorie mindfulness, które polegają na tym, by skupić się na teraźniejszości, zamiast na traumie z przeszłości czy obawach związanymi z niepewną przyszłością. To są bardzo przydatne metody na „tu i teraz”, jednak w dłuższej perspektywie lepiej rozważyć terapię. Istnieją sposoby polegające na nastawieniu swoich myśli i emocji na inny tor (np. terapia behawioralno-poznawcza). Takich mechanizmów można się nauczyć z pomocą specjalisty.
Uważam, że w przypadku pielęgniarek sprawdza się powiedzenie „szewc bez butów chodzi”. W swojej pracy pielęgniarki również muszą wykazać się empatią i pomóc pacjentom w poradzeniu sobie z problemami psychologicznymi. Niedawno rozmawiałam z położną o tym, w jaki sposób uspokaja pacjentkę w czasie porodu, z jakich technik korzysta. Następnie zapytałam ją, czy ona również stosuje te metody w swoim życiu prywatnym. Niestety odpowiedź była przecząca. Pokazuje to, że w momencie kryzysu psychicznego czasami trudno jest nam się odnaleźć, dlatego tak ważne jest, by korzystać ze wsparcia zewnętrznego – psychiatry bądź psychologa.
Czy możliwość „wygadania się”, podzielenia się z kimś swoimi przeżyciami – z psychologiem czy nawet osobą bliską – również pomaga radzić sobie z problemami psychologicznymi?
– Jak najbardziej. To jest jedna z kwestii, których brakuje w miejscu pracy. Uważam, że osoby zarządzające szpitalami i placówkami medycznymi powinny wyjść z inicjatywą stworzenia przestrzeni w miejscu pracy dla personelu medycznego do wzajemnej rozmowy o swoich problemach. Za granicą często praktykowana jest technika, która nazywa się grupą Balinta. Polega ona na tym, że pracownicy medyczni mogą podzielić się ze sobą swoimi problemami wywołanymi pracą. Pielęgniarki mogą porozmawiać ze swoimi koleżankami i kolegami o trudnych przypadkach pacjentów oraz emocjach z nimi związanymi. Dlaczego funkcjonują takie grupy? Niestety przynoszenie problemów zawodowych do domu nie zawsze jest dobrym rozwiązaniem. Należy pamiętać, że bliscy, którzy nie są przedstawicielami zawodów medycznych, mogą nie rozumieć sytuacji, z którymi codziennie mierzą się pracownicy ochrony zdrowia.
Czy spotkała się Pani z przypadkiem nieradzenia sobie z emocjami w związku z pracą?
– Niedawno rozmawiałam z pielęgniarką pracującą na oddziale onkologii dziecięcej, która jest 3 lata po studiach. Nigdy nie otrzymała żadnego wsparcia psychologicznego w pracy, mimo że pracuje na bardzo trudnym oddziale. Emocje niejednokrotnie ją przerastały, nie wiedziała jak sobie z nimi radzić – w jaki sposób nawiązać relację z chorym dzieckiem, jego rodzicami, jak pogodzić się ze śmiercią młodego pacjenta.
Osoby zarządzające placówkami nie mają pomysłu na to, jak wspierać personel medyczny i jednocześnie zatrzymać pracowników, którzy szybko odchodzą, ponieważ nie radzą sobie psychicznie. Starsze koleżanki są już doświadczone i potrafią kryć się ze swoimi emocjami, co swoją drogą również może rodzić problemy psychiczne.
Wspomniała Pani, że była to pielęgniarka 3 lata po studiach. Czy dużo takich młodych osób zgłasza się do Pani po poradę psychologiczną?
– Niestety tak. Rozmawiam też z pielęgniarkami, które rozpoczęły swoją pracę w zawodzie w czasie pandemii. Zostały rzucone na bardzo głęboką wodę. Zastanawiają się często, czy wybrały dobry zawód. Ciężko jest zobaczyć perspektywy tej pracy na podstawie kilku miesięcy w tak ekstremalnych warunkach.
Obecnie problemy zgłaszane przez pielęgniarki i położne nie mają jednak związku jedynie z pandemią. Istnieje wiele czynników, które mogą powodować zaburzenia zdrowia psychicznego – taka jest specyfika tego zawodu. Dlatego serdecznie namawiam wszystkie pielęgniarki i położne do korzystania z linii wsparcia NIPiP. Zachęcamy do tego, by nie ignorować symptomów pogorszenia zdrowia psychicznego. Nie ma co tracić czasu – należy jak najszybciej sięgnąć po pomoc specjalisty.
Źródło: Evereth News
PRZECZYTAJ POPRZEDNI TEKST Z CYKLU #ZAWÓDPIELĘGNIARKA: