Gilbert Kolbe dla EN: „Z mojego doświadczenia wynika, że 80 proc. pielęgniarek pracuje więcej niż na jednym etacie”

Ten tekst przeczytasz w 6 min.

„Chroniczne przemęczenie w zawodzie pielęgniarki wiąże się z ryzykiem wystąpienia chorób serca, nadciśnienia, choroby wieńcowej i generalnie wszystkich schorzeń związanych z krążeniem. Organizm nie jest przyzwyczajony do tak intensywnej pracy. Przemęczenie, stres i brak snu mogą nawet prowadzić do rozwoju chorób nowotworowych” – mówi w rozmowie z Evereth News Gilbert Kolbe, pielęgniarz, rzecznik prasowy Białego Miasteczka 2.0.

Karolina Rybkowska, Evereth News: Zgodnie z danymi Stowarzyszenia Pielęgniarek Cyfrowych z 2018 r., ponad 45 proc. pielęgniarek podejmuje się pracy dodatkowej. Jakie odzwierciedlenie mają te liczby w dzisiejszej rzeczywistości? Ile osób wykonujących zawód pielęgniarki/pielęgniarza, z Pana perspektywy, pracuje na więcej niż jeden etat?

Gilbert Kolbe: – Niestety obecnie dane na ten temat nie są dostępne, ponieważ jest to bardzo trudne do zmierzenia. Z moich obserwacji wynika jednak, że odsetek ten jest dzisiaj znacznie większy niż 45 proc. Podejrzewam, że około 80 proc. pielęgniarek może pracować ponad podstawowy etat.

Już wchodząc do zawodu, młode osoby niemal od razu podejmują decyzję o pracy w dwóch miejscach. Najczęściej dochodzi do łączenia sektorów prywatnego z publicznym, dwóch publicznych, a czasem też dwóch prywatnych. Mało kto decyduje się na pracę w jednoetatowym wymiarze godzin. Jest to po prostu nieopłacalne.

Ile zatem godzin miesięcznie pracujecie?

– Z moich rozmów z pielęgniarkami i pielęgniarzami wynika, że średnio wypracowują w miesiącu około 200-250 godzin. Niestety niejednokrotnie spotykam się z rekordzistami, którzy potrafią pracować nawet 500 godzin miesięcznie. Takie podejście, przyjmowania dodatkowych dyżurów i podejmowania się pracy w kilku miejscach, szczególnie było widoczne w czasie pandemii COVID-19. Personel medyczny pracował w naprawdę ogromnej i nieludzkiej liczbie godzin. Ta sytuacja pokazała, jak dużym problemem są braki kadrowe w polskiej ochronie zdrowia.

Niewątpliwie długotrwałe obciążenie odbija się na zdrowiu personelu pielęgniarskiego.

– Chroniczne przemęczenie w zawodzie pielęgniarki wiąże się z ryzykiem wystąpienia chorób serca, nadciśnienia, choroby wieńcowej i generalnie wszystkich schorzeń związanych z krążeniem. Organizm nie jest przyzwyczajony do tak intensywnej pracy. Przemęczenie, stres i brak snu mogą prowadzić do rozwoju chorób nowotworowych. Nawet odpoczynek w trakcie pracy okazuje się mało efektywny, ponieważ zawód ten wiąże się z byciem w ciągłej gotowości.

Nie zapominajmy również, że chroniczne przemęczenie rodzi wiele problemów natury psychicznej. To chociażby przewlekły stres czy depresja, które są bardzo częstymi zjawiskami wśród personelu medycznego. Dochodzi również do wypalenia zawodowego, co jest zrozumiałe przy tak ogromnej liczbie godzin pracy.

Przemęczona pielęgniarka jest również zagrożeniem dla pacjenta. Przepracowanie wpływa na wolniejszy czas reakcji, bardzo zmniejsza energię, a w konsekwencji prowadzi do ryzyka popełnienia błędu medycznego.

– Istnieje bardzo duża liczba danych mówiących o tym, jak duże w obliczu przepracowania jest ryzyko popełnienia błędu medycznego. Przemęczony personel medyczny jest mniej uważny i dokładny, rozdrażniony, nerwowy. Dochodzi również do opóźnienia rekacji w nagłych sytuacjach. Takie osoby nie są wówczas świadome tego, że za chwilę może dojść do popełnienia błędu medycznego. Trzeba to jasno powiedzieć, że w takich przypadkach życie i zdrowie pacjenta jest zagrożone. Ponadto sam pacjent również odczuwa obniżoną jakość świadczonej opieki zdrowotnej, dlatego skarży się na personel, który nie ma dla niego czasu, jest nieprzyjemny i nieuprzejmy. Niestety niewydolność systemu widać gołym okiem.

Niektórzy mogą powiedzieć, że wieloetatowość to nasz wybór, ponieważ chcemy więcej zarabiać. Nie jest to do końca prawdą. Wydaje mi się, że przede wszystkim, oprócz zarobku, chodzi tutaj również o odpowiedzialność zawodową – o życie i zdrowie pacjenta. Pielęgniarki podejmują się dodatkowego dyżuru, ponieważ bez nich pacjent zostanie bez opieki. Szczególnie pandemia uwidoczniła to, jak mało personelu jest w publicznej ochronie zdrowia. Na wielu oddziałach graniczyło niemal z cudem, żeby jakkolwiek zapełnić grafik. Przecież my też byliśmy na celowniku koronawirusa, odchodziliśmy na izolację czy kwarantannę. W efekcie obsady zmniejszały się jeszcze bardziej, a pacjentów przybywało.

W czasie pandemii padały informacje, że jedna pielęgniarka miała pod sobą nawet kilkudziesięciu pacjentów. Ze względu na sytuację, obowiązujące normy dyżurowe zostały zawieszone i takimi pozostają też do dzisiaj.

– Uważam, że zawieszenie norm ma bardzo duży wpływ przede wszystkim na pacjentów. Ustawa zapewniała wcześniej pacjentowi elementarne bezpieczeństwo, a pielęgniarka nie miała pod sobą 30 pacjentów, tylko 5, 8 czy 10. Mogła wtedy zająć się pacjentem. Mając pod sobą kilkudziesięciu pacjentów to nie jest możliwe.

Pytanie, czy rządzący nie wykorzystują sytuacji pandemii? Zasłaniają się zawieszeniem norm, ponieważ dzisiaj ich spełnienie byłoby niemal niemożliwe. Niestety przez to nie widzą, jak ogromne są realne braki w ochronie zdrowia. Zawieszenie norm dla decydentów jest bardzo wygodne i obawiam się, że będzie to przedłużane w nieskończoność. Jest to jednak pudrowanie rzeczywistości i możemy dojść do takiego momentu, że ta rzeczywistość bardzo brutalnie odwróci się przeciw pacjentom, wtedy rządzący zobaczą jak jest faktycznie.

Jednym z postulatów Komitetu Protestacyjno-Strajkowego jest natychmiastowa zmiana w wynagrodzeniach pracowników ochrony zdrowia. Czy wzrost płac może w jakiś sposób wpłynąć na ograniczenie przemęczenia wśród personelu pielęgniarskiego?

– Myślę, że tak, ponieważ jednym z problemów w naszym środowisku są niskie płace, stąd dochodzi do wieloetatowości wśród personelu pielęgniarskiego. Ten postulat ma też zachęcić naszych kolegów i koleżanki, którzy wyjechali za granicę, a także pracujących w sektorze prywatnym, by wrócili do publicznego systemu, co pozwoli załagodzić kryzys kadrowy w ochronie zdrowia. Obecnie jednak od tych, którzy pracują za granicą, słyszę, że zarabiają dużo więcej i panują tam o wiele lepsze warunki pracy. Trudno z tym dyskutować, ponieważ w naszym kraju nie ma ani pieniędzy, ani godnych warunków pracy.

Kolejnym postulatem Komitetu jest wprowadzenie urlopów zdrowotnych po przepracowaniu 15 lat. Czy to rozwiązanie również pozwoli, by pielęgniarki bardziej skupiały się na swoich potrzebach, aniżeli łatały dziury niewydolnego systemu kosztem swojego zdrowia?

– Obecnie nie tylko politycy, ale również społeczeństwo, jako normę przyjmuje to, że medycy pracują bez wytchnienia. Niektórzy mówią „sami się na to zdecydowaliście. Wiedzieliście, jakie studia wybieracie”. Nie zgadzam się z tym. Pielęgniarki też są ludźmi, którzy mają swoje potrzeby, rodziny i pasje. Nie jesteśmy, tak jak wydaje się rządowi, robotami niemającymi swojego życia i mogącymi pracować po 300-400 godzin miesięcznie.

Myślę, że wprowadzenie urlopu przede wszystkim pozwoli pielęgniarkom zadbać o siebie i o swoje zdrowie. Pracownicy tego zawodu medycznego bardzo często mierzą się z problemami kręgosłupa, który jest obciążony pracą fizyczną. Obecnie nie możemy liczyć na urlop dla poratowania zdrowia. Uważam jednak, że po 15 latach pracy zasługujemy na to, by móc nieco odetchnąć, zająć się swoim zdrowiem. Gdybyśmy mieli szansę na taką regenerację, moglibyśmy pracować nie tylko efektywniej, ale też dłużej.

Obecnie średnia wieku pielęgniarek zbliża się niebłagalnie do 60 lat. Nie jest to raczej odpowiedni wiek, by pracować po kilkaset godzin w miesiącu i pozwalać sobie na tyle nieprzespanych nocy.

– Osobiście znam osoby, które są już na emeryturach, a pracują na 1,5-2 etaty. Trudno jest nie mówić tutaj o patologii, ponieważ zamiast zajmować się sobą, swoją rodziną, pielęgniarki większość czasu spędzają w pracy. Ponadto pracują bardzo ciężko i nie są w żaden sposób traktowane ulgowo. Nikt nie ma tu żadnego zwolnienia ze względu na wiek. Te osoby nigdy nie mogły liczyć na dłuższe urlopy niż te wynikające z kodeksu pracy, a przecież to im się należy.

Przemęczenie odbija się również na skróceniu średniej długości życia pielęgniarki w porównaniu z przeciętną Polką, aż o 20 lat. Pielęgniarki nie dożywają emerytury i słyszy się o tym, że umierają w miejscu pracy.

– Niestety bardzo często umieramy w miejscu pracy. Nieraz słyszałem o zawale czy udarze w czasie dyżuru. Niestety polski system zdrowotny bazuje obecnie na pielęgniarkach czy lekarzach o długim stażu pracy, więc prędzej czy później skończy się to katastrofą. To są osoby już bardzo obciążone przez kilkadziesiąt lat pracy. Obecnie średni wiek pielęgniarki to 53 lata, a średnia długość życia – 62. Niebezpiecznie zbliżamy się do punktu, w którym średnia długość życia to jednocześnie średni wiek pielęgniarki.

Dlatego dzisiaj tutaj jesteśmy, protestujemy, prowadzimy Białe Miasteczko 2.0. Chcemy przemówić do rozsądku politykom, że tymi wszystkimi problemami trzeba się zająć dzisiaj, tutaj, teraz, kompleksowo. Nie wystarczy dosypać pieniędzy do worka albo zwiększyć pulę miejsc podczas rekrutacji na studia. Działania muszą być całościowe i systemowe. Decydenci muszą wysłuchać naszych problemów i spróbować rozwiązać je wspólnie.

Źrodła:

Evereth News

Stowarzyszenie Pielęgniarek Cyfrowych

Edukacja dla bezpieczeństwa, Przegląd naukowo-merytoryczny, Rok XII Numer 2/2019 (43), str. 421

 

 

PRZECZYTAJ POPRZEDNI TEKST Z CYKLU #ZAWÓDPIELĘGNIARKA:

https://www.facebook.com/everethnews

Shopping cart

0
image/svg+xml

No products in the cart.

Kontynuuj zakupy