„Medycy powinni dawać przykład, żeby społeczeństwo nie bało się szczepień”. Wywiad z Pielęgniarką na Obcasach

Ten tekst przeczytasz w 3 min.

„Jak wielu ludzi na początku obawiałam się szczepionki. Decyzję o szczepieniu podjęłam dla siebie, dla pacjentów i dla moich bliskich”, mówi Anna Zawalnicka, autorka bloga Pielęgniarka na Obcasach. W rozmowie z Evereth News mówi o tym, po co potrzebne są szczepienia i w jak radzić sobie z wątpliwościami.

Rozmawiała: Marta Bogucka

Kiedy poddała się Pani szczepieniu?

Zaszczepiłam się w poniedziałek 4 stycznia.

Czy bezpośrednio po szczepieniu lub później wystąpiły u Pani jakieś efekty uboczne?

Dzisiaj [czwartek 7 stycznia – przyp. red.] nie mam już żadnych skutków ubocznych. W dzień szczepienia po kilku godzinach wystąpiło lekkie drętwienie ręki, obrzęk i ból w miejscu wkłucia, ale to są normalne skutki szczepienia domięśniowego. Ból ręki utrzymywał się do wczoraj.

U kilku osób z mojego środowiska wystąpiły stany podgorączkowe i ogólne osłabienie, poczucie rozbicia. U mnie takie objawy nie wystąpiły.

Czy przed szczepieniem miała Pani jakieś obawy?

Szczepionka na COVID to coś nowego. Każdy człowiek odczuwa lęk przed nieznanym. Ja najbardziej obawiałam się skutków poszczepiennych, tego, jak mój organizm zareaguje na szczepionkę. Bałam się, że powtórzą się u mnie objawy zakażenia, które już wcześniej przechodziłam.

Co w takim razie skłoniło Panią, żeby się zaszczepić?

Medycy powinni dawać przykład, żeby społeczeństwo nie obawiało się szczepień. Poza tym, jako osoba pracująca z ludźmi, nie jestem w stanie przewidzieć, kiedy będę miała kontakt z osobą zakażoną koronawirusem, tym bardziej że mamy zakażenia bezobjawowe.

Decyzję o szczepieniu podjęłam dla siebie, dla moich pacjentów i bliskich – rodziców, dziadków. Wśród osób, z którymi pracuję – zarówno pacjentów, jak i koleżanek i kolegów z pracy, też są osoby starsze. Wszyscy wiemy, jaka jest średnia wieku pielęgniarek w Polsce. Nie chciałam być dla nich zagrożeniem. To były główne powody mojej decyzji.

Czy poleciłaby Pani decyzję o szczepieniu innym osobom?

Tak, jeżeli oczywiście nie ma do tego przeciwwskazań. Na moim blogu pojawiają się na ten temat intensywne dyskusje. Dostaję zarzuty, że na siłę namawiam do szczepień, że odmawiam ludziom prawa do samodzielnego podjęcia decyzji. Nie, ja szanuję to prawo. Zachęcam do szczepień tylko te osoby, które nie mają do tego przeciwwskazań. Nie polecam natomiast szczepień np. kobietom w ciąży.

Jestem zdania, że w przypadku osób młodych, które decyzji o rezygnacji ze szczepienia nie motywują względami zdrowotnymi, tylko własnymi przekonaniami, to jest myślenie egoistyczne. Moim zdaniem postawa człowieka dorosłego, dojrzałego, nie powinna wyglądać w ten sposób. Jeżeli nie ma przeciwwskazań, to dla dobra innych, dla dobra ogółu powinniśmy się szczepić.

Czy mogłaby pani krótko wyjaśnić, dlaczego to takie ważne, żeby jak najwięcej osób się zaszczepiło?

Poziom wyszczepienia powinien sięgnąć ok. 80 proc., żebyśmy mogli opanować tę chorobę i ograniczyć jej najpoważniejsze skutki. Dzięki szczepieniom wyeliminowaliśmy w przeszłości wiele groźnych chorób. Teraz te choroby mogą powrócić, bo coraz więcej ludzi jest przeciwko szczepieniom, coraz więcej rodziców nie szczepi swoich dzieci. To straszna perspektywa, bo to oznacza, że medycyna, której rozwój pozwolił na opanowanie tych chorób, będzie się cofać.

Dlatego człowiek, który twierdzi, że się nie zaszczepi, bo przeszedł już COVID, robi źle. Nie wiemy dokładnie, jak długo utrzymują się przeciwciała. Dla naszego wspólnego bezpieczeństwa to bardzo ważne, żeby jak najwięcej osób się zaszczepiło.

PRZECZYTAJ POPRZEDNI TEKST Z CYKLU #ZAWÓDPIELĘGNIARKA:

Przeczytaj także: „Zostawiono nas same sobie”. Praca pielęgniarki w ZOL podczas epidemii

Shopping cart

0
image/svg+xml

No products in the cart.

Kontynuuj zakupy