Pielęgniarka wśród najbardziej deficytowych zawodów w Polsce. Jakie są przyczyny?

Ten tekst przeczytasz w 4 min.

Jak wynika z najnowszego raportu „Barometr zawodów”, pielęgniarki i położne wciąż znajdują się w Polsce wśród zawodów, na które istnieje największe zapotrzebowanie. Deficyt w tej grupie ciągle rośnie. Jolanta Plens-Gałąska, sekretarz Okręgowej Rady Pielęgniarek i Położnych w Poznaniu, w rozmowie z Evereth News mówi o przyczynach tego problemu i jego możliwych rozwiązaniach.

Marta Bogucka, EverethNews.pl: Jakie Pani zdaniem są główne przyczyny tego, że pielęgniarek w Polsce tak bardzo brakuje?

Jolanta Plens-Gałąska, sekretarz ORPiP w Poznaniu: Głównym problemem jest w chwili obecnej bezpieczeństwo i ergonomia pracy. Ten problem istniał już wcześniej, ale w trakcie walki z epidemią znacznie się pogłębił. Praca pielęgniarek to w tym momencie praca ponad siły. Pielęgniarki są przemęczone. Pracują w niebezpiecznych warunkach. Przybywają kolejne zgony wśród pielęgniarek. Sytuacja jest bardzo trudna.

W środowiskach pielęgniarskich zwraca się również uwagę na problem nieodpowiednich płac. W ostatnim czasie alarmuje o tym między innymi OZZPiP.

Gdyby nie to, że w 2015 roku wywalczyłyśmy sobie u prof. Zembali rozporządzenie o dodatkach do pensji, połowy pielęgniarek w dniu dzisiejszym mogłoby już nie być w zawodzie. Nikt nie chce pracować ponad siły za 2,5 tys. zł. W tej chwili gwarancję tych środków finansowych mamy tylko do czerwca. Podczas epidemii podjęto wiele decyzji finansowych, które dodatkowo pogarszają sytuację pielęgniarek.

Jakie decyzje ma Pani na myśli?

Pierwsza kwestia to nowa siatka płac, zgodnie z którą pielęgniarki i położne po liceach medycznych nie otrzymają żadnego wzrostu. Jest mnóstwo pielęgniarek, które nie uzupełniały wykształcenia, bo jest to bardzo kosztowne. Te pielęgniarki świetnie się znają na swojej pracy, mają aktualną wiedzę w zakresie, którym na co dzień się zajmują. Teraz one zostaną pominięte przy wzrostach wynagrodzeń. Oczywiście te pielęgniarki, które mają magistra i specjalizację, powinny być odpowiednio wynagradzane, ale należy to logicznie i sprawiedliwie postopniować. Nie może być tak, że część pielęgniarek nie dostanie nic.

Druga sprawa to tzw. dodatki covidowe. Część pielęgniarek ich nie otrzymuje, mimo że pracują z pacjentami zakażonymi lub podejrzanymi o zakażenie. Dochodzi do sytuacji, że na sali operacyjnej lekarze rozmawiają o tym, ile w danym miesiącu otrzymali z dodatków, a asystujące im pielęgniarki, pracujące przy tych samych pacjentach, nie dostają nic. To rozporządzenie zrobiło dużo złego. Pielęgniarki się skarżą, chcą rezygnować z pracy. Cierpliwość środowiska się wyczerpuje.

Jak wygląda dialog środowiska pielęgniarskiego z decydentami, jeżeli chodzi o rozwiązanie tych problemów?

27 maja 2015 roku rozpoczęła się kampania „Ostatni dyżur”. W całej Polsce odbywały się konferencje, podczas których był emitowany film pokazujący puste szpitalne korytarze. Alarmowaliśmy wtedy, że jeżeli sytuacja się nie zmieni, to właśnie nas czeka – brak rąk do pracy, brak personelu do leczenia pacjentów. Apelowaliśmy, że pielęgniarkom trzeba zapewnić odpowiednie warunki płacy i pracy. Ministerstwo Zdrowia nie chciało z nami rozmawiać i nie chce nadal. Nie da się rozmawiać z decydentami, bo nas nikt w dalszym ciągu nie słucha. I nie wiem, czy to się zmieni.

Jakie są konsekwencje tej sytuacji?

W 2015 roku mieliśmy w Polsce 5,4 pielęgniarki na 1000 mieszkańców. Dla porównania – w krajach takich jak Holandia czy Belgia było wtedy 9 pielęgniarek na 1000 mieszkańców. To prawie dwa razy tyle. Od tamtej pory liczba pielęgniarek w Polsce jeszcze się zmniejszyła.

Rośnie też średni wiek polskiej pielęgniarki – wtedy to było 48 lat, obecnie jest to 52-53 lata. Postarzałyśmy się. Pielęgniarki są coraz starsze, coraz więcej z nich odchodzi na emerytury, zwłaszcza teraz, podczas pandemii, bo po prostu boją się pracować. Pielęgniarek jest mało i jeśli nic się nie zmieni, będzie ich coraz mniej. Za jakiś czas wyjdziemy z pandemii i okaże się, że personelu wciąż brakuje, bo część z tych ludzi po prostu nie będzie chciała już pracować w zawodzie.

Jakie zmiany są według samorządu pielęgniarskiego najpilniejsze?

Trzeba zrozumieć, że aktualnie nie jesteśmy w stanie zapełnić tej dziury w kadrach, która się wytworzyła. Możemy natomiast zapewnić, że za 5-6 lat wejdą do systemu osoby, które będą miały kwalifikacje i będą chciały pracować w pielęgniarstwie. Potrzeba do tego takich warunków, żeby młodzi ludzie chcieli się kształcić na tych kierunkach. Trzeba usystematyzować środki finansowe, m.in. utrzymanie zapisów rozporządzenia Ministra Zdrowia z dnia 08.09.2015 r. na lata następne.

Poza tym pielęgniarki potrzebują, żeby okazać im szacunek. Dokłada nam się coraz to nowe kompetencje, żebyśmy były dowartościowane, ale w zamian nie otrzymujemy żadnych środków finansowych. Mamy teleporadę, której warunki nie są ustalone. Niedługo będziemy mogły badać i kwalifikować pacjenta do szczepień. Bierzemy na siebie coraz większą odpowiedzialność, ale co z tego mamy? Pielęgniarkom dokłada się obowiązków i nie idą za tym żadne pieniądze. To się musi zmienić, bo inaczej naprawdę nie będzie nas miał kto leczyć i pielęgnować.

PRZECZYTAJ POPRZEDNI TEKST Z CYKLU #ZAWÓDPIELĘGNIARKA:

Przeczytaj także: Co z dodatkami za pracę przy COVID-19? Komentarz OZZPiP

Shopping cart

0
image/svg+xml

No products in the cart.

Kontynuuj zakupy