Badanie: ponad 70 proc. Polaków odczuwa syndromy depresji

Ten tekst przeczytasz w 4 min.

Z badania przeprowadzonego przez UCE RESEARCH i platformę ePsycholodzy.pl wynika, że 72,8% dorosłych Polaków odczuwa syndromy kojarzone z depresją. Ankietowani najczęściej skarżą się na obniżenie nastroju (40,3%), zmęczenie i brak energii (36,6%), a także zaburzenia snu (27,1%). Autorzy badania szacują również, że obecnie straty dla całej gospodarki z powodu depresji mogą oscylować nawet w graniach ok. 2 mld zł rocznie.

Autorzy badania przygotowali listę 10 objawów najczęściej kojarzonych z depresją. Ankietowani mieli wybrać te, które obserwują u siebie od co najmniej 2 tygodni. Wyniki sondażu pokazują, że 72,8% dorosłych Polaków odczuwa ww. syndromy. Dla porównania, rok temu, tj. w pierwszych dniach lutego 2022 roku, ten odsetek sięgał 61,4%.

Sytuacja może się jeszcze bardziej skomplikować, m.in. przez szczyt inflacji

– Zanotowany obecnie odsetek jest bardzo wysoki. Jednak problem w społeczeństwie może jeszcze się nasilić na przełomie II i III kwartału br. Polacy mogą coraz mocniej odczuwać pogarszający się stan gospodarki, zwłaszcza z powodu rosnących rat kredytów, wzrostu kosztów ogrzewania i coraz wyższych cen w sklepach. Te kwestie obecnie najbardziej wpływają na zdrowie psychiczne rodaków, w tym na występowanie syndromów depresji. Wkrótce do tego zestawu mogą też dołączyć nowe czynniki, tj. uśpiony od dłuższego czasu lęk o własną pracę zawodową. W mojej ocenie, dopóki nie zmienią się te wskaźniki, sytuacja nie ulegnie poprawie – mówi psycholog Michał Murgrabia z platformy ePsycholodzy.pl i współautor badania.

Do tego autorzy badania dodają, że sytuacja może jeszcze bardziej się skomplikować. Uważają oni, że przez szczyt inflacji, który przez wielu ekonomistów jest prognozowany na przełom stycznia i lutego tego roku, cała sprawa może przesunąć się w czasie i pogorszyć się.

Najbliższe miesiące mogą być dość trudne dla Polaków, bo w sklepach może być wyjątkowo drogo – szczególnie przed Wielkanocą. Do tego dojdą nowe wyższe rachunki za prąd, gaz i energię, co oczywiście dodatkowo spotęguje ww. sytuację w dłuższej perspektywie. Trzeba zwrócić też uwagę na to, że czynniki depresyjne nie oddziałują natychmiast na ludzką psychikę, ale zawsze działają z pewnym opóźnieniem. Epicentrum ww. stanu może więc nastąpić w drugiej połowie roku – dodaje psycholog Murgrabia.

W Polsce na depresję cierpi 4 mln Polaków

Jak przewiduje Michał Pajdak, drugi ze współautorów badania z platformy ePsycholodzy.pl, z powodu depresji straty całej szeroko pojętej gospodarki mogą sięgać nawet 2 mld zł rocznie. Dla przykładu można wskazać, że tylko w 2021 roku zaburzenia psychiczne były powodem blisko 26 mln dni absencji pracowniczych w Polsce. Wówczas stanowiło to blisko 11% ogółu wszystkich rejestrowanych nieobecności. Do tego należy dodać, że same zwolnienia lekarskie z ww. powodów są dłuższe od przeciętnych, ponieważ średnio trwają blisko 20 dni roboczych. Ekspert zaznacza, że te dane dotyczą okresu sprzed wysokiej inflacji. W obecnych warunkach liczba dni absencji pracowniczych z ww. przyczyn może być jednak zdecydowanie wyższa.

– Już kilka lat temu Światowa Organizacja Zdrowia oceniła, że z powodu depresji globalna gospodarka traci rocznie bilion dolarów. Bezpośrednim powodem strat ekonomicznych jest obniżona produktywność. Obecnie WHO uznaje tę chorobę za czwartą najpoważniejszą na świecie. Przewiduje się, że do 2030 roku stanie się ona pierwszą najczęściej diagnozowaną jednostką chorobową na całym globie. Obecnie na świecie choruje na depresję aż 350 milionów ludzi. W Polsce cierpią na nią przynajmniej 4 miliony osób. W 2021 roku tylko z powodu tej choroby odnotowano w Polsce 7,4 mln dni absencji pracowniczych. W stosunku do 2018 roku nastąpił wzrost o blisko 30% – informuje Michał Pajdak.

Z badania wynika także, że 40,3% respondentów sygnalizuje obniżenie nastroju. Dalej na liście najczęściej zgłaszanych objawów widać uczucie zmęczenia i braku energii – 36,6%, zaburzenia snu – 27,1%, pesymistyczne, czarne widzenie przyszłości – 23,8%, a także osłabienie koncentracji i uwagi – 22,9%. Jednocześnie 21,1% ankietowanych stwierdza, że nic, co jest ujęte na przygotowanej liście, ich nie dotyczy. Natomiast 6,1% badanych nie potrafi się określić.

– Z ekonomicznego punktu widzenia te wyniki są alarmujące, przede wszystkim dla pracodawców. Zmęczony i niewsypany pracownik nie jest efektywny. Popełnia szereg błędów i ma poważne problemy z koncentracją. Komunikacja z nim jest też mocno utrudniona. Może on też być często nieobecny w pracy. Oczywiście nie każdy, kto ma zaburzenia snu i obniżony nastrój, cierpi na depresję. To wymaga indywidualnej diagnozy, ale problem jest dość poważny – komentuje Michał Pajdak.

Każdego roku problem będzie narastał

W grupie osób, które zgłosiły jakiekolwiek objawy, aż 43% przyznało, że nie miało ich przed wzrostem inflacji, czyli zanim skoczyły ceny w sklepach i raty kredytów, a jednocześnie spadła wartość dochodów. 47% respondentów jest przeciwnego zdania. Z kolei 10% badanych nie ma wyrobionej opinii w tej kwestii.

– Przewidujemy, że każdego roku problem będzie narastał wraz z wyraźnym pogarszaniem się sytuacji ekonomicznej Polaków. To znaczy, coraz więcej osób będzie odczuwało ww. objawy, nie mogąc sobie pozwolić na życie na wcześniejszym poziomie. To oczywiście zrozumiałe, bo trudno zachowywać dobrą kondycję psychiczną, nie mogąc zaspokajać swoich potrzeb, licząc każdą złotówkę, żeby przetrwać do kolejnej wypłaty. A codzienność coraz większej liczby osób w Polsce tak właśnie może wyglądać z powodu wysokiej inflacji – przekonują eksperci z UCE RESEARCH.

O tym, że zaznaczone objawy nie występowały przed wzrostem inflacji, częściej mówią mężczyźni niż kobiety (48,3% vs 45,6%). Ponadto deklarują to głównie osoby w wieku 23-35 lat (wśród nich 49,2%). Przeważnie są to Polacy osiągający miesięczne dochody na poziomie 5000-6999 zł netto (52,7%). Zazwyczaj mają oni wyższe wykształcenie (48,8%) i mieszkają w miastach liczących od 100 tys. do 199 tys. mieszkańców (57,2%).

– Widać, że problem narasta szczególnie wśród osób dość dobrze zarabiających i gruntownie wykształconych. Mogą to być ludzie na wysokich stanowiskach. Pracodawcy, we własnym interesie, w miarę możliwości, powinni zapewnić im jak najbardziej przyjazne warunki pracy. Znaczenie to może być szerokie i dotyczyć np. wprowadzenia do biur roślin, inspirujących dzieł sztuki i kolorów. Warto też wdrażać programy dotyczące zdrowia psychicznego, w tym dostęp do specjalistycznej pomocy. Ważne jest też wspieranie komunikacji, szczególnie w sytuacji zaobserwowanych objawów. Brak motywacji i spóźnianie się mogą być błędnie interpretowane przez pracodawców. Szefowie powinni być bardziej wyrozumiali, gdyż zdrowie psychiczne jest sprawą indywidualną – podsumowuje Michał Pajdak.

 

***

Badanie zostało przeprowadzone metodą CAWI (Computer Assisted Web Interview) przez UCE RESEARCH i platformę ePsycholodzy.pl wśród ponad tysiąca Polaków w wieku 18-80 lat. Próba była reprezentatywna pod względem płci, wieku, wielkości miejscowości, zarobków, a także wykształcenia oraz regionu zamieszkania.

 

Źródło: materiał prasowy

Shopping cart

0
image/svg+xml

No products in the cart.

Kontynuuj zakupy