Autor: Marta Bogucka
W dobie kryzysu spowodowanego epidemią koronawirusa technologia zyskuje w medycynie ogromne znaczenie. Nowoczesny sprzęt i usługi z zakresu telemedycyny i e-zdrowia zapewniają personelowi medycznemu i pacjentom większy komfort i bezpieczeństwo. Czy polskie pielęgniarki są jednak gotowe na pracę w szpitalach zarządzanych przez komputery? Mówi o tym dla Evereth News Karolina Dynek, pielęgniarka.
Technologia to bezpieczeństwo
Karolina Dynek zwraca uwagę, że wprowadzanie nowoczesnych rozwiązań technologicznych w szpitalach ma wiele zalet. Komputeryzacja zapewnia przy tym nie tylko wygodę, ale także większe bezpieczeństwo dla personelu i pacjentów, zwłaszcza w sytuacjach kryzysowych takich jak epidemia:
– Stale otrzymujemy nowe narzędzia, które pozwalają na bardziej precyzyjną diagnozę, sprawniejsze leczenie, zwiększenie komfortu pacjenta. Podczas praktyk zawodowych, a teraz także w czasie pracy zawodowej mam okazję obserwować, jak nowe rozwiązania technologiczne stopniowo wkraczają na oddziały. Początkowo budziły lęk, dezorientację, a teraz stały się powszechne. Informatyzacja pozwala nam pracować szybciej i lepiej. W obecnej sytuacji, kiedy zmagamy się z pandemią, zapewnia też bezpieczeństwo dzięki rozwiązaniom z zakresu telemedycyny, takim jak e-recepty, e-zwolnienia czy teleświadczenia.
Wszystko jest w komputerze
Karolina Dynek tłumaczy, że skuteczne i dobrze przemyślane i dostosowane do specyfiki oddziału rozwiązania technologiczne mogą w znacznym stopniu usprawnić pracę personelu medycznego:
– W placówce, w której obecnie jestem zatrudniona, zastosowane rozwiązania są ogromnym ułatwieniem i przyczyniają się do lepszej organizacji pracy. W zasadzie nie prowadzimy papierowej dokumentacji – wszystkie informacje, takie jak wywiady z pacjentem, wyniki badań, pomiary, historie poprzednich pobytów czy bieżące informacje na temat stanu pacjenta, znajdują się w systemie. Aby uzyskać do nich dostęp, wystarczy zeskanować lub wpisać ręcznie kod, znajdujący się na opasce chorego. Z systemem za pomocą WiFi połączone są wszystkie urządzenia: aparat do EKG czy glukometr – wylicza pielęgniarka. – Wyniki badań są zapisywane w komputerze, dzięki czemu w każdej chwili można je otworzyć i ponownie przeanalizować.
Karolina Dynek opisuje także inne nowoczesne narzędzia, które ułatwiają jej pracę:
– Szpital jest wyposażony w wielofunkcyjne mobilne urządzenia, za pomocą których mierzymy podstawowe parametry życiowe – temperaturę, ciśnienie, saturację czy tętno. Można też za ich pośrednictwem wprowadzić dodatkowe dane, dotyczące np. wagi, wzrostu pacjenta czy nasilenia bólu. Po wprowadzeniu kodu pacjenta pomiary zostają automatycznie przypisane do jego komputerowej karty wraz z dokładną datą i godziną zebrania danych – opisuje pielęgniarka. – Ciekawym rozwiązaniem, z którym spotkałam się w drugim miejscu pracy, są specjalne tuby do przesyłania próbówek do laboratorium. Mają postać dużych przezroczystych pudełek, do których wkłada się zabezpieczoną specjalną torebką krew. Tak przygotowany materiał należy szczelnie zamknąć i wstawić do specjalnie zamontowanego systemu kanałowego, który prowadzi do laboratorium. To proste rozwiązanie, które oszczędza nasz czas i pozwala wykorzystać go produktywniej.
Strach przed nowym
Karolina Dynek przyznaje, że choć technologia bywa bardzo pomocna, stopniowe opanowywanie szpitali przez komputery czasem budzi u pielęgniarek niechęć albo strach:
– Każda nowość budzi początkowo niechęć. W przypadku niechęci pielęgniarek wobec nowych technologii winny jest moim zdaniem strach przed nowym. Ludzie czują się pewniej z procedurami, które mają opanowane i które znają od dłuższego czasu. Z nowościami trzeba się zapoznać, nauczyć się od nowa ich obsługi, co w sytuacjach kryzysowych bywa stresujące. Na podstawie obserwacji pielęgniarek ze swojego środowiska mogę powiedzieć, że często obawiają się też problemów technicznych, zacinających się systemów, popsutych komputerów czy drukarek, czasochłonnego grzebania w ustawieniach. „Czasochłonne” to tutaj słowo klucz. Pracujemy pod presją. Nie jest tajemnicą, że mamy permanentny kryzys w ochronie zdrowia – brakuje lekarzy, pielęgniarek. Na jednego pracownika przypada więc więcej obowiązków, musimy pracować sprawnie. Każda taka techniczna usterka to opóźnienie.
Rewolucja dopiero przed nami
Pomimo że w wielu polskich szpitalach pojawiają się nowoczesne rozwiązania technologiczne, a informatyzacja systemu ochrony zdrowia stale się rozwija, według Karoliny Dynek wiele jest jeszcze do zrobienia:
– W kwestii informatyzacji ochrony zdrowia i innych sektorów życia publicznego dopiero raczkujemy – stwierdza pielęgniarka. – Przez wiele lat to zaniedbywano, ciężko więc oczekiwać, że dorównamy krajom, które w tym czasie dbały o harmonijny rozwój. Przykładem może być np. Estonia, gdzie e-recepty wprowadzono już 10 lat temu, w 2010 roku. To są duże zmiany, które wymagają równie dużych nakładów finansowych. W wielu miejscach nadal słyszy się o braku funduszy lub o problemach z ich pozyskaniem, co też nie sprzyja unowocześnianiu miejsc pracy. A przecież nie chodzi tylko o sprzęt, ale i o przeszkolenie personelu, zmianę naszego nastawienia i otwartość na nowe. Trzeba jednak przyznać, że wszystko pomału idzie w dobrym kierunku i każda, nawet najmniejsza zmiana to krok do przodu, w stronę większej wygody i większego bezpieczeństwa.
PRZECZYTAJ POPRZEDNI TEKST Z CYKLU #ZAWÓDPIELĘGNIARKA:
Przeczytaj także: Sekcja Rytmu Serca Polskiego Towarzystwa Kardiologicznego wydała komunikat w sprawie koronawirusa