Jak zaznaczył Wiceminister zdrowia Waldemar Kraska, „musimy przemodelować nieco system szpitali jednoimiennych, skonsolidować w nich wysokospecjalistyczne leczenie, ograniczyć obecnie miejsca dla pacjentów chorych na COVID-19, ale również zachować ich potencjał na drugą falę zakażeń”.
– Nikt jednak by nam nie wybaczył, gdybyśmy zlikwidowali szpitale jednoimienne i zaczynali je od nowa wskrzeszać we wrześniu lub październiku, gdy pojawi się ewentualna fala. Dlatego chcemy częściowo wygasić te łóżka, ale zachować pewną bazę, by mogły one bardzo szybko wrócić do pełnej swojej mocy – wyjaśnił wiceminister.
2 z 22 szpitali jednoimiennych powróciły do działalności sprzed pandemii. W Wolicy i Gdańsku
Wiceminister zdrowia dodał, że obecnie szpitale jednoimienne „są zobowiązane, poza tymi w woj. mazowieckim, łódzkim i śląskim, do leczenia innych pacjentów niż chorych na COVID-19 lub z podejrzeniem”. Stopniowe ich wygaszanie rozpoczęto 1 czerwca. Decyzję o wznowieniu przyjmowania innych pacjentów podejmują wojewodowie, w zależności od sytuacji epidemiologicznej.
– Łącznie w kraju zabezpieczonych jest dla pacjentów chorych na COVID-19 i podejrzanych o tę chorobę do końca maja 7 836 łóżek, w tym 683 intensywnej terapii medycznej. Średni czas pobytu w szpitalu pacjenta wahał się od 5 do 23 dni – potwierdził Kraska.
Problemy związane z funkcjonowaniem szpitali jednoimiennych
Podczas posiedzenia sejmowej Komisji Zdrowia zwrócono również uwagę na problemy związane z funkcjonowaniem szpitali jednoimiennych, m.in. na odpływ kadr, uznaniowe wypłaty dodatków za pracę, lęk personelu przed zakażeniem, chaos organizacyjny, brak jasnych przepisów, ale także na fakt poczucia przez wielu specjalistów bezużytecznymi, z uwagi na to, że muszą zostawić swoich pacjentów. Podkreślono również, że personel medyczny obawia się zwolnień oraz tego, jak będzie wyglądała sytuacja w drugiej fali pandemii.
Wiceminister zapewnił również, że resort aktualnie pracuje nad tym, aby planowe zabiegi były poprzedzone badaniami na obecność koronawirusa oraz by skonsolidować w tych szpitalach usługi wysokowyspecjalizowane, np. kardiologia w jednym szpitalu dla paru województw. Ponadto, poruszono także kwestię możliwości pracy personelu medycznego jedynie w jednym szpitalu, aby zminimalizować potencjalne ryzyko zakażeń chorych przez personel.
– Wprowadzony zakaz łączenia pracy doprowadził do sytuacji, że lekarze decydowali się odejść ze szpitala. Dobrze funkcjonujące oddziały pediatrii, ginekologii obecnie mają problemy z funkcjonowaniem – powiedziała Marcelina Zawisza uczestnicząca w spotkaniu.
Źródło: dziennikwschodni.pl
Przeczytaj także: „Bezwzględnie wszyscy powinniśmy zaszczepić się przeciw grypie”