„Najbliższe tygodnie będą bardzo trudnym okresem dla całego społeczeństwa, a w szczególności dla systemu ochrony zdrowia. Spodziewamy się dalszego, drastycznego wzrostu liczby zakażeń, hospitalizacji i niestety przypadków zgonu. (…) Spodziewamy się przeciążenia systemu opieki zdrowotnej, jeżeli nie zostaną wprowadzone działania ze strony władz” – mówił podczas konferencji prasowej Naczelnej Izby Lekarskiej dr med. Paweł Grzesiowski, ekspert Naczelnej Rady Lekarskiej ds. COVID-19.
Dr Grzesiowski podkreślał, że przekroczyliśmy obecnie liczbę 10 tys. zakażeń COVID-19 dziennie. W dniu dzisiejszym Ministerstwo Zdrowia poinformowało o 10 429 przypadkach koronawirusa. Najwięcej odnotowano w województwie mazowieckim – 2036, lubelskim – 1761 oraz podlaskim – 708. Z powodu COVID-19 zmarły 44 osoby, a z powodu współistnienia koronawirusa z innymi chorobami – 80 osób.
W kolejnych tygodniach liczba dziennych zakażeń może przekroczyć nawet 30 tys.
Dr Grzesiowski poinformował, że dynamika zakażeń wskazuje na to, iż prawdopodobnie wzrosty zachorowań w naszym kraju będą utrzymywać się do końca roku. Ekspert zaznaczył, że średnia dynamika tygodniowa rośnie o około 50 proc. Jego zdaniem należy się spodziewać, iż w kolejnych tygodniach liczba zakażeń COVID-19 przekroczy granice 15, 20, a nawet 30 tys. zachorowań dziennie.
– Do końca listopada spodziewamy się około 20 tys. zajętych łóżek i około 1,5 tys. zajętych respiratorów. Więc to znów pokazuje, jak będzie ogromne obciążenie systemu ochrony zdrowia. Już dzisiaj widzimy, że uruchamianie szpitali tymczasowych jest niezbędne, bo tych łóżek bardzo szybko brakuje (…). Pamiętajmy, że pacjent covidowy nie zajmuje łóżka przez 3 dni czy 5 dni. Ci pacjenci leżą często tygodniami, zanim wrócą do zdrowia – mówił dr Grzesiowski.
Ekspert NRL zauważył, że w porównaniu do poprzedniej fali pandemii obecnie jest o połowę mniej zgonów dziennie i hospitalizacji. Zdaniem dr. Grzesiowskiego to efekt szczepień przeciw COVID-19. Jednak, jak zwrócił uwagę, obecnie szczepienia praktycznie zatrzymały się jeżeli chodzi o pierwsze dawki.
– Bardzo mocno apelujemy do wszystkich o to, aby, ci którzy się zaszczepili, przyjmowali trzecią dawkę. Należy się z tym spieszyć. Z grupy niezaszczepionych osób uformuje się ta fala i będziemy świadkami wielu ciężkich zgonów – dodał ekspert i podkreślił, że szczepienie obniża ryzyko śmierci nawet o 30 proc. w porównaniu z osobą niezaszczepioną.
Delta jest trzy razy bardziej zakaźna niż pierwotny wariant wirusa SARS-CoV-2
Ekspert NRL zwrócił uwagę, że mutacja Delta koronawirusa ma wysokie ryzyko transmisji. Zauważył, że nawet osoba zaszczepiona przy bliskim i intensywnym kontakcie z wirusem może ulec infekcji. Jednak zakażenie będzie wówczas krótsze i mniej objawowe, a ryzyko powikłań znacznie mniejsze. Dr Grzesiowski wskazał również że wariant Delta ma już nowe odmiany.
– Wariant Delta przenosi się bardzo łatwo i zakaża mikro-populacje. To jest problem, że jeżeli choruje jedna osoba, to potem od tej osoby zakażają się kolejne. Wariant Delta jest trzy razy bardziej zakaźny niż pierwotny wariant z Wuhan, a więc jedna osoba może zarazić spokojnie 8-10 osób, jeżeli tylko ma do nich dostęp – dodał dr Grzesiowski.
Ekspert zaznaczył również, że Delta jest zdecydowanie bardziej niebezpieczna dla kobiet w ciąży, dlatego zdaniem dr. Grzesiowskiego kobiety powinny się szczepić niezależnie od fazy ciąży czy karmienia piersią.
Dr Grzesiowski: „Apelujemy do środowiska medycznego o samoorganizację”
Dr Grzesiowski zwrócił uwagę, że obecnie nie ma żadnych wytycznych wobec narastającej fali pandemii. Żadnego stanowiska nie zajęło Ministerstwo Zdrowia ani Rada Medyczna.
– W związku z tym musimy apelować do środowiska medycznego o samoorganizację, o przygotowanie zaplecza w szpitalach tzw. oddziałów czy łóżek buforowych. Jeszcze raz musimy odgrzebać te wszystkie środki, które służą do izolacji pacjenta, tlenoterapii ze szczególnym uwzględnieniem tej tlenoterapii wysokoprzepływowej. Musimy myśleć o przegrupowaniu personelu, a więc o wyłączeniach pewnych oddziałów po to, żeby personel mógł pomóc przy pacjentach covidowych – podkreślał ekspert.
Zaznaczał również, że pojawiają się wątpliwości dotyczące odwiedzin w szpitalach czy testowania pacjentów przyjmowanych do placówek.
– Uważamy, że powinniśmy testować każdego pacjenta, który jest przyjmowany do szpitala, dlatego, że on może stanowić zagrożenie epidemiczne dla pozostałych pacjentów. Po drugie, jeżeli będziemy osobę dodatnią poddawali zabiegowi operacyjnemu, to możemy niestety spodziewać się dodatkowych powikłań. Ten test jest też działaniem na korzyść pacjenta, po to, żeby zapobiec ewentualnym powikłaniom – wskazywał ekspert NRL.
Lokalne ograniczenia mobilności i interakcji międzyludzkich
Zdaniem dr. Grzesiowskiego obecna fala pandemii urosła do takiego miana, że konieczne jest wprowadzenie ograniczeń mobilności i interakcji międzyludzkich, zwłaszcza w odniesieniu do osób niezaszczepionych.
– Tu nie chodzi o lockdown, żebyśmy teraz zamknęli wszystko. Nie ma takich potrzeb. Wiemy, że te lockdowny ogólnokrajowe są nadmiernym działaniem. Tu powinniśmy działać przede wszystkim lokalnie i w celowany sposób. Przerwanie nauki na dwa tygodnie może powodować uspokojenie sytuacji w danym regionie – zaznaczał ekspert.
Dr Grzesiowski podkreślał, że wirus przenosi się na skutek kontaktu ludzi w zamkniętych pomieszczeniach. Jego zdaniem więc pierwszym działaniem powinno być zmniejszanie liczby tych osób, ograniczanie imprez masowych w zamkniętych miejscach. Ekspert zaznaczył, że noszenie maseczek powinno być obowiązkiem ustawowym, a nie zaleceniem.
– Kolejna sprawa to element związany z rozróżnianiem osób zaszczepionych i niezaszczepionych. Nie ma wątpliwości, że osoba niezaszczepiona jest bardziej niebezpieczna dla otoczenia, oprócz tego, że jest sama zagrożona ciężką chorobą, ale przenosi wirusa dłużej i bardziej intensywnie (…). Trzeba te osoby traktować z większą dyscypliną niż osoby zaszczepione, co nie oznacza, że osoba zaszczepiona ma zwolnienie z noszenia maseczki czy ma nie przestrzegać liczebności osób na spotkaniach – zaznaczył ekspert NRL.
Źródło: NIL
Przeczytaj także: AY.4.2 – nowa mutacja COVID-19. Czy jest groźniejsza od Delty?