Jak powiedział w rozmowie z Polską Agencją Prasową dr hab. n. med. Krzysztof Książek z Uniwersytetu Medycznego im. Karola Marcinkowskiego w Poznaniu, masowe testowanie obywateli na obecność wirusa to jedyny sposób na utrzymanie kontroli nad epidemią.

Wzrost odsetka dodatnich wyników
Jak podkreśla dr hab. n. med. Krzysztof Książek, do laboratoriów wykonujących testy na COVID-19 trafia w ostatnim czasie coraz więcej próbek. Rośnie także liczba testów z dodatnim wynikiem – obecnie jest to ok. 20 proc., podczas gdy na początku epidemii odsetek ten sięgał 5 proc.
Ekspert wskazuje, że przyczyną zmiany w statystykach epidemiologicznych jest to, że na badania kierowani są obecnie przede wszystkim pacjenci wykazujący charakterystyczne symptomy choroby. Problemem pozostają jednak duże skupiska ludzi przechodzących zakażenie bezobjawowo, u których nie wykonuje się testów, przez co zwiększają oni transmisję wirusa.
Konieczne testy przesiewowe i masowe
Dr hab. n. med. Krzysztof Książek zwraca uwagę, że w polskim modelu zarządzania epidemią brakuje systemowego wykonywania testów przesiewowych np. w placówkach szkolnych czy zakładach pracy.
Ekspert podkreśla, że do skutecznego zarządzania epidemią konieczne jest wykonywanie testów na obecność wirusa na masową skalę. Jednocześnie badania powinny się charakteryzować jak największą wiarygodnością i przechodzić wszystkie konieczne kontrole, takie jak kontrola pobrania wymazu, izolacji RNA oraz kontrole PCR. Dzięki temu ograniczona zostałaby liczba testów o wątpliwych lub fałszywych wynikach.
Szybciej nie znaczy lepiej
Dr hab. n. med. Krzysztof Książek przyznał, że jak najkrótszy czas uzyskania wyniku jest istotny. Z drugiej strony podkreślił jednak, że testy molekularne, które gwarantują wyniki w najkrótszym możliwym czasie, nie są w pełni wiarygodne, ponieważ ich czułość jest zdecydowanie mniejsza niż w przypadku testów klasycznych.
Źródło: PAP
Przeczytaj także: Testy na koronawirusa przejdą wszyscy obywatele Słowacji, z wyjątkiem dzieci do 10 r.ż.