Katarzyna Kowalska, prezes Stowarzyszenia Pielęgniarki Cyfrowe, w rozmowie z Evereth News mówi o tym, jakie negatywne skutki dla polskiego systemu ochrony zdrowia będą miały przepisy o uproszczonych zasadach rekrutacji personelu medycznego zza granicy.
Rozmawiała: Marta Bogucka
Dramatyczne obniżenie jakości opieki pielęgniarskiej
Katarzyna Kowalska, prezes Stowarzyszenia Pielęgniarki Cyfrowe, zwraca uwagę, że planowana przez rząd decyzja o uproszczeniu zasad zatrudniania personelu medycznego zza granicy może się wiązać z poważnymi konsekwencjami dla systemu opieki zdrowotnej w Polsce. Jak tłumaczy ekspertka:
– Dotychczas w Polsce obowiązywały przepisy, które pozwalały na zatrudnianie personelu medycznego zza granicy, pod warunkiem, że spełniał on określone w ustawie wymogi. Obecnie ustawodawca planuje duże uproszczenie tych zasad. Decyzja o tym, kto może pracować w polskich szpitalach, ma zostać odebrana samorządowi pielęgniarskiemu, który będzie wydawał tymczasowe prawo wykonywania zawodu dla cudzoziemskich pracowników ochrony zdrowia na polecenie ministra zdrowia. Tymczasem trzeba podkreślić, że nie chodzi tu wyłącznie o zatrudnianie pielęgniarek zza wschodniej granicy. Ustawodawca planuje umożliwić pracę w Polsce pielęgniarkom z całego świata. Nie będziemy mieli możliwości zweryfikowania, jaką te pielęgniarki mają wiedzę i kwalifikacje. Nie będziemy mogli zagwarantować, że spełniają one obowiązujące w Polsce standardy, które również mają być tożsame ze standardami krajów Unii Europejskiej. Z mojej perspektywy państwo polskie chce dramatycznie obniżyć jakość opieki pielęgniarskiej i położniczej w naszym kraju. Uproszczenie tych procedur będzie działać na ogromną szkodę pacjenta i stworzy dla niego zagrożenie.
Dyskryminacja polskiego pracownika
Jak wyjaśnia Katarzyna Kowalska, jej zdaniem proponowane przez ustawodawcę zmiany w przepisach oznaczają dyskryminację polskiego pracownika oraz marnowanie jego potencjału:
– W Polsce na przestrzeni ostatnich lat wykształcono ok. 50 tys. opiekunów medycznych (dane z 2019 r. – przyp. red.), którzy mieli wesprzeć pielęgniarki w pielęgnacji pacjenta. Oni są na rynku, tylko nie znajdują zatrudnienia w placówkach szpitalnych. Dlaczego te osoby nie są zatrudniane przez dyrektorów szpitali? Ponieważ nie ma takiego wymogu. Mamy więc sytuację kuriozalną: rząd chce sprowadzać zza granicy personel o niewiadomych kwalifikacjach, natomiast nie zatrudnia pracowników wykształconych w polskim standardzie, którzy mogliby stanowić ogromne wsparcie dla zespołu terapeutycznego, w tym dla pielęgniarek w placówkach ochrony zdrowia. Rządzący powinni wprowadzić przepisy zobowiązujące dyrektorów szpitali do obligatoryjnego zatrudniania opiekunów medycznych dodatkowo do norm zatrudnienia pielęgniarek i położnych – podkreśla Katarzyna Kowalska. – Jeśli mamy mówić o bezpieczeństwie pacjenta, to tylko w kontekście odpowiedniej ilości kadry pielęgniarskiej.
Prezes Stowarzyszenia Pielęgniarki Cyfrowe zwraca również uwagę, że uproszczone zasady zatrudniania personelu zza granicy wpłyną także na dyskryminację polskich pielęgniarek i położnych:
– W tym roku nastąpiła sytuacja precedensowa i kuriozalna. Podczas epidemii z jakichś powodów nie znalazło zatrudnienia ok. 4 000 absolwentów pielęgniarstwa. Oprócz tego, jak podaje Naczelna Rada Pielęgniarek i Położnych, bez pracy pozostaje ok. 30 000 pielęgniarek w wieku przedemerytalnym. W mojej ocenie niedopuszczalne jest, by tak dramatycznie obniżać jakość opieki pielęgniarskiej poprzez zatrudnianie personelu zza granicy, podczas gdy można byłoby zatrudnić ok. 85 000 pracowników z polskim wykształceniem i potwierdzonymi kwalifikacjami.
Odpowiedzialność szeregowej pielęgniarki
– Polskie pielęgniarki są bardzo dobrze wykształcone. Jeżeli nie podejmują pracy w zawodzie, to ze względu na złe warunki pracy. Mamy na rynku gros ofert pracy, ale jeżeli dyrektor proponuje absolwentowi studiów pielęgniarskich 2600 zł podstawy, to nikt się w takich warunkach nie zatrudni – zwraca uwagę Katarzyna Kowalska. – Dodatkowo ze względu na epidemię warunki pracy znacznie się pogorszyły, pracujemy w coraz bardziej okrojonych składach. Około miesiąc temu zniesiono normy zatrudnienia pielęgniarek, co jeszcze pogorszyło sytuację. Dyrektorzy szpitali powinni być zobligowani do zapewnienia pełnej obsady. Tymczasem mamy takie sytuacje, że podczas dyżuru na 80 pacjentów przypada jeden lekarz i dwie pielęgniarki, jak pokazują sytuacje ukazywane w mediach. Nie da się, sprawując opiekę nad 40 pacjentami w pojedynkę, zapewnić chorym należytego poziomu bezpieczeństwa. Pielęgniarka, która zostaje sama na dyżurze, nie jest temu winna, bo za organizację pracy odpowiada kadra zarządzająca, ale i tak to na nią spadnie fala hejtu i krytyki za niewykonane zadania, a ich się fizycznie nie da wykonać.
Katarzyna Kowalska zwraca również uwagę, że jeśli do polskich szpitali trafi personel zza granicy, pielęgniarki zostaną obarczone dodatkową odpowiedzialnością – nie tylko za pacjentów, ale również za pracę całego zespołu:
– Nie wyobrażam sobie sytuacji, w której jako pielęgniarka mam narzuconą opiekę nad innym pracownikiem. Nie wyobrażam sobie brać odpowiedzialności za koleżankę z zespołu. Tym bardziej, jeżeli wystąpiłaby bariera językowa, utrudnienia w skutecznej komunikacji. Każda z nas, otrzymując prawo wykonywania zawodu, staje się samodzielnym pracownikiem. Nie ma odpowiedzialności zbiorowej. Dlatego ta sytuacja jest dla mnie niedopuszczalna, tym bardziej, że ci pracownicy nie przejdą żadnego okresu adaptacyjnego. Co się stanie w sytuacji zagrożenia życia pacjenta? Czasami nie ma możliwości, by coś tłumaczyć lub nadzorować, trzeba po prostu działać – podkreśla ekspertka.
Konieczna zmiana kierunku działań
Jak podkreśla Katarzyna Kowalska, w celu zapewnienia pacjentom należytej opieki, a pielęgniarkom optymalnych warunków pracy, należy podjąć zupełnie inne działania niż te, które obecnie są planowane przez rządzących:
– Po pierwsze należy przywrócić jak najszybciej minimalne normy zatrudnienia pielęgniarek, tak by nie można było dzielić składów pielęgniarskich w nieskończoność oraz tym sposobem zobligować pracodawców. Po drugie należy zacząć myśleć nad wypracowaniem norm optymalnych i wykazaniem ilości czynności do wykonania w ich zakresie. Ponadto konieczne jest rozszerzenie uprawnień pielęgniarskich i wprowadzenie przepisów o zatrudnianiu opiekunów medycznych na oddziałach, by na zlecenie pielęgniarki byli dla pacjenta i dla nas oparciem w czynnościach opiekuńczo-higienicznych. To musi być zagwarantowane w kontraktach z NFZ jako wymóg. Nie może być tak, że ustawodawca, projektując przepisy, zdejmuje odpowiedzialność z dyrekcji szpitali i narzuca ją szeregowym pracownikom, nie myśląc o dobru pacjenta. To jest jedyna droga do tego, by przywrócić godne warunki dla chorych w polskich placówkach ochrony zdrowia. Nie można zrobić tego na skróty – podsumowuje Katarzyna Kowalska.
Źródła:
* NRPiP
* Rozmowa z prezesem Bartoszem Mikołajczykiem oraz z wiceprezesem Krzysztofem Tłoczkiem z Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Opiekunów Medycznych https://www.sluzbazdrowia.com.pl/artykul.php?numer_wydania=4852&art=13
Ilu w Polsce mamy opiekunów medycznych?
„B.M.: Osób z dyplomem opiekuna medycznego jest ponad 50 tysięcy. Grupa ta zwiększa się o kilka tysięcy rocznie. Ze statystyk prowadzonych przez Ministerstwo Zdrowia wynika, że z tej grupy tylko 10 procent pracuje w środowisku medycznym. Wielu wykwalifikowanych opiekunów jest zatrudnionych przez osoby prywatne i nie są oni objęci tymi statystykami. Inni wyjeżdżają za granicę, a jeszcze inni pracują w środowiskach pozamedycznych”.
PRZECZYTAJ POPRZEDNI TEKST Z CYKLU #ZAWÓDPIELĘGNIARKA:
Przeczytaj także: Ministerstwo Zdrowia odbierze pielęgniarkom „zembalowe”? OZZPiP oburzony nową propozycją resortu i NFZ