„Jak się zatrudnia kogoś z doktoratem do odśnieżania, to się nie płaci jak za doktorat” – to słowa jednego z urzędników Ministerstwa Zdrowia, który, wedle relacji posłanki Marceliny Zawiszy, w ten sposób odpowiedział na pytanie o niskie płace pielęgniarek. „Zawód pielęgniarki, który jest profesją w pełni odpowiedzialną i profesjonalną został porównany do trzymania łopaty i odśnieżania. Jesteśmy oburzone” – mówi w rozmowie z Evereth News pielęgniarka, Anna Zawalnicka, autorka bloga „Pielęgniarka na Obcasach”.
Karolina Rybkowska, Evereth News: Jak środowisko pielęgniarskie zareagowało na słowa urzędnika Ministerstwa Zdrowia?
Anna Zawalnicka: – Powiem szczerze, że jesteśmy oburzone. Przekaz tych słów i ich konstrukcja zupełnie nie są adekwatne do roli, jaką Ministerstwo Zdrowia pełni w naszym społeczeństwie. Ponadto zawód pielęgniarki, który jest profesją w pełni odpowiedzialną i profesjonalną, został porównany do trzymania łopaty i odśnieżania – pracy, która nie wymaga wykształcenia i nie jest obarczona wysokim ryzykiem związanym z ludzkim życiem. Tymi słowami Ministerstwo Zdrowia pokazało nam, jak traktuje pielęgniarki, uważając, że zawód ten może wykonywać każdy, bez wykształcenia.
W konsekwencji słów urzędnika Ministerstwa Zdrowia w pielęgniarskich mediach społecznościowych zaczęła narastać akcja sygnowana hashtagiem #jatutylkoodśnieżam. Jaki jest cel tego przedsięwzięcia?
– Celem akcji jest dotarcie do jak największej liczby osób i uzmysłowienie tego, że praca pielęgniarki ma się nijak do odśnieżania. Pokazujemy swoją codzienną pracę, przedstawiamy, jak na co dzień wygląda „odśnieżanie”. Osobiście na swoim fanpage’u udostępniłam zdjęcie z bloku operacyjnego, kiedy pracowałam jeszcze jako instrumentariuszka. Uważam, że jest to bardzo trudna i wymagająca praca, tak samo z resztą, jak w wielu innych szpitalnych oddziałach, gdzie niezbędna jest znajomość obsługi skomplikowanych urządzeń m.in. pompy infuzyjnej do podaży leków.
Poprzez hashtag #jatutylkoodśnieżam chcemy pokazać Ministerstwu Zdrowia i Panu ministrowi Adamowi Niedzielskiemu, że nasza praca wiąże się z ogromną odpowiedzialnością za ludzkie życie i zdrowie. Pytamy: czy to „odśnieżanie” naprawdę nie wymaga wyższego wykształcenia, ukończenia kursów, specjalizacji i aktualizowania wiedzy?
Źródło: Facebook/ Pielęgniarka na Obcasach
Wspomniała Pani, że pielęgniarki muszą dokładnie znać działanie wielu urządzeń medycznych. Nieznajomość obsługi tego sprzętu może wiązać się z utratą życia pacjenta czy pogorszeniem jego stanu zdrowia, a dla pielęgniarki z utratą prawa do wykonywania zawodu. Jak wygląda na co dzień praca pod taką presją?
– Praca z pacjentem jest ogromnym wyzwaniem. Jest nie tylko stresująca, ale wiąże się z odpowiedzialnością za ludzkie życie i zdrowie. Ponadto na każdej zmianie czujemy oddech prokuratora na plecach, ponieważ nawet niewielki błąd może skutkować utratą prawa do wykonywania zawodu czy pociągnięciem do odpowiedzialności karno-cywilnej i etycznej.
Pielęgniarka ma obowiązek udokumentowania każdej czynności, którą wykonuje w związku z opieką nad pacjentem. Na dokumencie widnieje jej podpis, co oznacza, że wzięła pełną odpowiedzialność za ewentualne konsekwencje popełnienia błędu. Dzisiaj pielęgniarki są bardzo samodzielne w swojej pracy, nie są już tylko pomocnikami lekarza. Mogą odmówić zlecenia lekarskiego, jeżeli jest ono błędnie rozpisane bądź budzi wątpliwości.
Wpływ na tę samodzielność ma niewątpliwie właśnie wykształcenie. Jakie kompetencje posiadają pielęgniarki?
– Mogę przytoczyć przykład roli pielęgniarki w poradni lekarza rodzinnego. Pielęgniarka z tytułem magistra i ukończonym kursem ordynowania leków 2. stopnia ma prawo m.in. udzielić porady pielęgniarskiej pacjentowi, wykonać badania fizykalne łącznie z oceną podstawowych parametrów życiowych, a także wystawić receptę. Dla wielu pacjentów jest to jeszcze nowość, że zamiast lekarza, konsultacji udziela pielęgniarka.
Medycyna idzie jednak do przodu. Kompetencje pielęgniarskie rosną wraz z podnoszeniem kwalifikacji. My chcemy się kształcić, chcemy przyjmować nowe obowiązki. Jednak wraz ze wzrostem kompetencji i ilości pracy oczekujemy godnego wynagrodzenia.
Czy zatem zawód pielęgniarki wymaga ciągłej aktualizacji wiedzy?
– Edukacja jest podstawą pracy pielęgniarki. Musimy nieustannie poszerzać naszą wiedzę. Nie chodzi tylko o wiedzę specjalistyczną oddziału, w którym wykonuje się pracę.
Regularnie oddziały szpitalne otrzymują nowe partie leków. Często zmienia się m.in. charakterystyka produktów. Każda firma farmaceutyczna ma własne wytyczne odnośnie łączenia poszczególnych substancji. Tak samo sytuacja wygląda w przypadku sprzętu. Każda pompa infuzyjna czy aparat do elektrokardiografii są inne, więc musimy na nowo uczyć się ich obsługi. Na rynku pojawiają się także coraz nowszej generacji opatrunki specjalistyczne, których działanie również musimy dokładnie znać. Standardy bardzo często się zmieniają, dlatego aktualizowanie wiedzy jest obowiązkowe w pracy pielęgniarki.
Pielęgniarki również same często wychodzą z inicjatywą dalszego kształcenia się. Niejednokrotnie słyszy się o pielęgniarkach, które podejmują się studiów, jednocześnie pracując.
– Wiele szkół wyszło naprzeciw pielęgniarkom już pracującym w zawodzie, by umożliwić podjęcie podyplomowych studiów licencjackich. Dzięki temu pielęgniarki mogą edukować się w dogodnej dla siebie formie bez wpływu na swoją pracę. Wiele z nas nie kończy natomiast edukacji na poziomie studiów pierwszego stopnia i podejmuje się studiów magisterskich. Ponadto pielęgniarki kończą wiele specjalizacji i kształcą się w kierunku danego oddziału, na którym pracują.
Gdyby za poszerzaniem wiedzy szły też godne zarobki, to myślę, że byłoby jeszcze więcej wykwalifikowanych pielęgniarek w polskich placówkach medycznych. Niestety obecnie musimy finansować studia z własnej kieszeni. Ta inwestycja nie ma jednak odzwierciedlenia w przyszłości, w postaci godnych zarobków.
Wyższe pensje byłyby przecież motywacją dla pielęgniarek. Więcej osób kształciłoby się i decydowało na pracę w Polsce.
– Dokładnie tak. Jeżeli otrzymałybyśmy gwarancję, że pieniądze, które zainwestujemy w naukę, zwrócą się na przełomie kilku lat, to myślę, że o wiele więcej młodych osób decydowałoby się na ten zawód i podnoszenie swoich kwalifikacji. Dzisiaj niestety wygląda to tak, że po uzyskaniu wyższego wykształcenia pielęgniarka otrzymuje w pracy więcej obowiązków i zwiększa się jej odpowiedzialność. Nie idą za tym żadne korzyści finansowe. Dlatego wiele pielęgniarek obawia się dalszej edukacji, jeżeli może się to nie opłacić w przyszłości. Nie tyczy się to jedynie zawodu pielęgniarki. Każdy pracownik odmówi dodatkowych kursów i podnoszenia kwalifikacji, jeżeli nie otrzyma za to wyższego wynagrodzenia.
Czy niezadowolenie środowiska medycznego w związku z ustalonym przez rząd wynagrodzeniem zasadniczym może Pani zdaniem powodować zagrożenia w polskim systemie zdrowia?
– Uważam, że niesatysfakcjonujące wynagrodzenie zasadnicze w ochronie zdrowia będzie prowadzić do jeszcze bardziej postępujących braków personelu medycznego, a w konsekwencji do zamykania szpitali. Polacy jako pacjenci mogą czuć się zagrożeni, ponieważ niedługo nie będzie wystarczającej opieki w placówkach medycznych. Na przyjęcie na SORze będzie czekało się jeszcze dłużej.
Myślę, że młode osoby nie będą wchodziły do zawodu. Po 3 latach nauki, poświęcenia czasu na wymagające i trudne studia, po prostu wyjadą z naszego kraju. Wiele państw europejskich proponuje atrakcyjne warunki pracy dla pielęgniarek – oprócz godnej pensji także mieszkanie i darmowy kurs. Emigracja spowoduje brak zastępowalności pokoleniowej w tym zawodzie. Dzisiaj mamy kilkadziesiąt tysięcy pielęgniarek z uprawnieniami emerytalnymi, które nadal pracują. Te pielęgniarki powiedzą kiedyś dość i odejdą z pracy. Ich organizm po prostu nie wytrzyma dalszej pracy w tak trudnych warunkach.