„Pacjenci pytają, czy po skończeniu studiów pielęgniarskich planujemy iść na medycynę, czy nie dostaliśmy się na wydział lekarski. Albo czy szukamy męża lekarza. Myślą, że pielęgniarstwo to etap prowadzący na medycynę. W większości przypadków wcale tak nie jest” – mówi Adriana Jeziorska, studentka pielęgniarstwa z Bydgoszczy. W rozmowie z Evereth News wraz z innymi studentkami opowiada o akcji „#TeamPielęgniarstwo”, poprzez którą chcą walczyć ze stereotypami i niesprawiedliwym traktowaniem pielęgniarek w Polsce.
Rozmawiała: Marta Bogucka
„#TeamPielęgniarstwo” to akcja prowadzona przez pielęgniarki i studentki pielęgniarstwa za pośrednictwem mediów społecznościowych. Jej celem jest, jak piszecie na wspólnym profilu, między innymi walka z niesprawiedliwymi, krzywdzącymi stereotypami dotyczącymi pielęgniarstwa. W swojej akcji podkreślacie, że pielęgniarstwo to wybór, a nie porzucone marzenia. Dlaczego zdecydowałyście się wybrać ten zawód? Czy często spotykacie się z opiniami, że pielęgniarstwo to opcja zastępcza, np. dla studiów lekarskich?
Angelika Rachcińska (@zestrzykawka): Nie zawsze chciałam być pielęgniarką. Po liceum jedyne, czego byłam pewna, to to, że chcę pracować z ludźmi, pomagać im. Dopiero rozmowy ze studentkami pielęgniarstwa i pielęgniarkami, które poznałam za pośrednictwem mediów społecznościowych, utwierdziły mnie w przekonaniu, że chcę iść na pielęgniarstwo.
Pielęgniarstwo kojarzy się ludziom ze starszą panią, która chodzi do pacjentów z basenem, dlatego wielu ludziom ciężko jest uwierzyć, że ktoś naprawdę chce zostać pielęgniarką czy pielęgniarzem. To zawód o szerokich horyzontach, a większość społeczeństwa, myśląc o pielęgniarkach, i tak widzi tylko skromne, ciche panie, które wykonują zlecenia lekarzy.
Ktoś mnie kiedyś zapytał, czy wybrałam pielęgniarstwo, bo nie poradziłabym sobie na lekarskim. Wybrałam pielęgniarstwo, bo nie poradziłabym sobie bez niego. Naprawdę chcę być pielęgniarką.
Angelika Janik (@nurseangie_): W moim przypadku było tak, że rzeczywiście rozważałam kierunek lekarski, ale nigdy nie złożyłam tam papierów. I faktycznie – czasem słychać głosy zdziwienia, że jak to, pielęgniarstwo? Ano właśnie tak! Czasem śmieję się, że pielęgniarstwo zaszczepiły mi panie z mojej rejonowej przychodni podczas moich częstych wizyt na podanie zastrzyku.
Ola Dzierża (@panipigula): Ja nigdy specjalnie nie wiązałam przyszłości z zawodami medycznymi. Zrozumiałam, że chcę pomagać ludziom, kiedy mój dziadek zmarł na raka. Rozważałam każdy zawód medyczny, ale wybór padł na pielęgniarstwo. Dawniej nie zdawałam sobie z tego sprawy, ale na oddziale najwięcej czasu z pacjentem spędza właśnie pielęgniarka. I szczerze? Ogromną satysfakcję sprawia mi to, że mogę komuś pomóc, chociażby trzymając go za rękę. To uczucie jest nie do opisania.
Adriana Jeziorska (@nurse__ad): Moja mama jest pielęgniarką, jednak ja nie od razu poszłam w jej ślady. Najpierw wybrałam dietetykę. I rok studiów pokazał mi jednak, że to w szpitalu czuję się na swoim miejscu. Rodzina była w szoku i nie do końca rozumiała mój wybór. Widzieli przecież po mojej mamie, ile kosztuje ten zawód nerwów i energii. Nie raz słyszałam, że będę tylko zmieniać pampersy i że to nie jest zawód, który powinnam wybrać, zwłaszcza za takie pieniądze. Ja jednak postawiłam na swoim i nie żałuję.
Ze stereotypem, że pielęgniarstwo to opcja zastępcza dla studiów lekarskich, spotykam się często wśród pacjentów. Pytają, czy po skończeniu studiów pielęgniarskich planujemy iść na medycynę, czy nie dostaliśmy się na wydział lekarski. Albo czy szukamy męża lekarza. Myślą, że pielęgniarstwo to „etap” prowadzący na medycynę. W większości przypadków wcale tak nie jest.
Jednym z hasztagów, którymi się posługujecie w swojej akcji, jest „#albomyterazalboniktkiedys. Jak się czujecie w obecnej sytuacji, podczas epidemii, jako studentki pielęgniarstwa? Czy czujecie żal albo złość wobec rządzących za ich decyzje?
Angelika Rachcińska: Jestem zażenowana tym, jak politycy wypowiadają się o pracy medyków. Potęgują tymi wypowiedziami negatywne emocje społeczeństwa, które w efekcie za wszystkie problemy obarcza personel medyczny. Jeżeli będą robić tak dalej, to w niedalekiej przyszłości nie będzie już na kogo zwalić winy – bo żaden medyk nie zostanie w takiej pracy.
Angelika Janik: Gdy słyszę słowa, że medycy powinni się bardziej zaangażować w walkę z Covid-19 to wzbiera we mnie wściekłość i oburzenie. Przecież ci ludzie od wielu miesięcy dwoją się i troją, by opieka zdrowotna w czasach pandemii funkcjonowała.
Ola Dzierża: Nie tak to powinno wyglądać. Pracownicy ochrony zdrowia traktowani są jak tarcza dla polityków i to właśnie na nich wylewa się wiadro pomyj. W obliczu pandemii medycy w końcu powinni zostać docenieni.
Adriana Jeziorska: Na moim roku jest obecnie niecałe 100 osób. Mogę z całą pewnością powiedzieć, że nie wszyscy wybiorą ten zawód. Część wyjedzie za granicę, a niektórzy wybiorą inną drogę zawodową. Status studenta pielęgniarstwa nie jest obietnicą, że będziemy pracować jako pielęgniarki i pielęgniarze. Jeśli sytuacja się nie zmieni, medyków po prostu zabraknie.
Zarówno w mediach, jak i w środowiskach pielęgniarskich podczas epidemii często powraca dyskusja o powołaniu w pielęgniarstwie. Jakie jest Wasze zdanie – pielęgniarstwo to rzeczywiście powołanie, czy przede wszystkim zawód?
Angelika Rachcińska: Kiedy słyszę, że do pielęgniarstwa trzeba mieć powołanie, myślę sobie, że to sposób, by zamknąć usta osobom, które chcą zawalczyć o lepsze warunki pracy czy wyższe zarobki. Jakby to miało być przypomnienie, że nie możemy niczego oczekiwać, bo powołanie jest najważniejsze. Nie dla mnie. Ja jako pielęgniarka chcę być przede wszystkim zaangażowana i profesjonalna, by z jednej strony zapewniać pacjentom odpowiednią opiekę, a z drugiej dbać o własny rozwój i poszerzanie wiedzy.
Angelika Janik: Zgadzam się, pielęgniarstwo to przede wszystkim zawód. Ale do każdego zawodu trzeba mieć predyspozycje.
Ola Dzierża: Ja też się z tym zgadzam – można mieć powołanie do podjęcia danego zawodu, jednak zawód sam w sobie powołaniem być nie może. Na pielęgniarkach spoczywa ogromna odpowiedzialność za zdrowie i życie każdego pacjenta. To, że ciężko pracują i cały czas się szkolą, to przecież nie powołanie – to chęć dbania o bezpieczeństwo pacjentów i poszerzania swoich kwalifikacji. Pielęgniarki są w tym względzie bardzo niedoceniane.
Adriana Jeziorska: Ja wiem tyle – z powołania nie wyżyję. Nie zapłacę nim kredytu za dom, rachunków czy zakupów w sklepie. Obok powołania równie często pojawia się temat „służby zdrowia”. W komentarzach na forach w internecie wylewają się straszne rzeczy – że powinniśmy służyć społeczeństwu, a wiecznie nam mało, że nie doceniamy tego, co mamy. Takie osoby chyba nie znają nikogo, kto pracuje w ochronie zdrowia. Nie miały pewnie okazji zobaczyć, jak medyk wraca do domu po ciężkim dniu w pracy, nie wiedzą, jak ciężko zapomnieć o niektórych pacjentach. Nie mają pojęcia, jak trudna i wymagająca jest ta praca.
Przeczytaj też:
Te same kompetencje dla położnych i pielęgniarek? Wchodzi w życie nowa ustawa
PRZECZYTAJ POPRZEDNI TEKST Z CYKLU #ZAWÓDPIELĘGNIARKA:
Przeczytaj także: Eksperci: 6% PKB na ochronę zdrowia to absolutne minimum