Szef resortu zdrowia Adam Niedzielski poinformował, że istnieje prawdopodobieństwo nadejścia kolejnej fali zachorowań na COVID-19, jednak duża liczba osób zaszczepionych gwarantuje, że hospitalizacji i zgonów będzie znacznie mniej. Minister zdrowia zapowiedział również działania prewencyjne w rozprzestrzenianiu się wirusa, takie jak: epidemiczne uszczelnianie granic, badanie mutacji koronawirusa czy śledzenie rozwoju ognisk COVID-19.
Minister zdrowia Adam Niedzielski poinformował, że istnieje prawdopodobieństwo nadejścia czwartej fali pandemii COVID-19 w drugiej połowie sierpnia. W swojej wypowiedzi odwoływał się do sytuacji w Wielkiej Brytanii, Portugalii i Izraelu, w których to państwach wraz z przywracaniem mobilności społecznej oraz powrotem do spędzania czasu w formach sprzed pandemii zwiększyła się częstotliwość remisji wirusa. Nie bez znaczenia pozostaje również fakt, że wariant Delta, który rozpowszechnił się na Wyspach Brytyjskich, jest wysoce zakaźną odmianą koronawirusa.
Według zapewnień ministra wystąpienie kolejnej fali zachorowań w drugiej połowie sierpnia oznaczałoby, że przejściowy wzrost przypadałby na wrzesień, jednak ze względu na dużą liczbę zaszczepionych przyrost ten powinien być mniejszy niż w przypadku wcześniejszych fal zakażeń. Zaszczepienie jak największej liczby osób wpływa zaś na to, że mniej chorych wymaga hospitalizacji, mniej też umiera wskutek COVID-19.
Powrót do obostrzeń
Adam Niedzielski w odpowiedzi na pytania o możliwy powrót do obostrzeń wyjaśniał, że będzie to zależało od rozwijającej się sytuacji epidemicznej.
– W tej chwili w Wielkiej Brytanii jest powyżej 20 tys. przypadków. Odnosząc to do skali Polski mówię tu o proporcji populacyjnej, oznacza to, że mielibyśmy około 15 tys. zakażeń (…). To jest już oczywiście dużo i na pewno będzie wywoływało konieczność jakiejś reakcji – wyjaśniał minister zdrowia. Zapowiedział też, że w związku z zagrożeniem kolejną falą zachorowań, najprawdopodobniej będzie niezbędne utrzymanie obostrzeń związanych z noszeniem maseczek w pomieszczeniach.
Szef resortu dodał, że należy się spodziewać, iż koronawirus nie zniknie, ale z czasem COVID-19 zaczniemy traktować jak zwykłą chorobę i nie będzie ona wymagała angażowania infrastruktury szpitalnej w takim stopniu, w jakim było to konieczne w poprzednich falach pandemii. Według przekonań ministra zdrowia, choroba wywołana koronawirusem nie będzie „zaburzała życia społecznego i gospodarczego, o ile liczba zachorowań nie wymknie się spod kontroli”.
Zapobieganie wzrostu zachorowań na COVID-19
Podczas konferencji prasowej, która miała miejsce we wtorek 29 czerwca, szef resortu zdrowia wskazywał na działania, które są podejmowane w celach prewencyjnych i mają zapobiec wzrostowi zachorowań na COVID-19. Wyróżniał między innymi konieczność zwiększenia szczelności epidemicznej granic, aby ograniczyć rozwój groźnych lub nowych mutacji. Służyć ma temu obowiązkowa siedmiodniowa kwarantanna dla osób przybywających spoza strefy Schengen i europejskiego obszaru gospodarczego, choć nie dotyczy to osób zaszczepionych. Kolejnym krokiem jest rozwijanie możliwości laboratoriów, aby nie tylko stwierdzały zachorowania, lecz również miały możliwość badania mutacji wirusa. Trzecim krokiem są działania mające na celu zwiększenie skuteczności służb epidemicznych, izolowanie osób chorych i zapobieganie rozwoju ognisk zachorowań.
Zmiany dotyczą również funkcjonowania szpitali. W każdej placówce powinny zostać przygotowane łóżka buforowe, miejsca dla osób potrzebujących izolacji dla dwóch lub trzech osób. Obowiązywał będzie również dodatek za leczenie osób z COVID-19.
Źródło: pap.pl, facebook/kancelariapremiera
Przeczytaj także: Szczepionki przeciw COVID-19 nowej generacji