Na całym świecie problemy ze słuchem ma ponad miliard osób. W rozmowie z PAP prof. Henryk Skarżyński podkreślił, że większości z nich pomogłaby odpowiednio dobrana terapia. Konieczne jest jednak upowszechnienie różnych technologii operacyjnych.
W Polsce od ponad 30 lat realizowany jest program leczenia głuchoty. Jak podkreślił prof. Henryk Skarżyński, dyrektor Instytutu Fizjologii i Patologii Słuchu w Kajetanach pod Warszawą, obecnie pomóc można prawie każdemu pacjentowi. Tylko u około 1 proc. osób z zaburzeniami słuchu dochodzi do nieodwracalnych zmian. Niekiedy nie można zastosować terapii ze względu na stan zdrowia pacjenta, który uniemożliwia zastosowanie znieczulenia ogólnego. Przeszkodą często okazuje się także zaawansowana choroba nowotworowa. Ponadto nie każda osoba zmagająca się z zaburzeniami słuchu zgłasza się na leczenie. Jak zauważył specjalista, „niektóre osoby zaadoptowały się do swojego niedosłuchu i życia, w pewnym okresie nie chcą go już zmieniać”.
Ekspert: „Dziś najważniejsze jest upowszechnienie najważniejszych praktyk i wzorców terapii”
Dyrektor Instytutu Fizjologii i Patologii Słuchu zaznaczył, że obecnie dostępnych jest wiele metod leczenia o ogromnym potencjale. Część z nich można wykorzystywać nawet na dwadzieścia różnych sposobów.
– Choć niektóre technologie były już dostępne przed kilku laty, to teraz lepiej potrafimy je dobierać do poszczególnych przypadków. Problemy ze słuchem ma obecnie ponad 1 mld ludzi na świecie i co najmniej połowa z nich mogłaby skorzystać z różnych technologii operacyjnych. Trzeba tylko je upowszechnić. Zwłaszcza dotyczy to częściowej głuchoty u pacjentów w wieku senioralnym. Dla dziesiątków milionów to jedyna szansa by zachować aktywność zawodową, jak też uniknąć izolacji i depresji – podkreślił prof. Skarżyński.
W Światowym Centrum Słuchu w Kajetanach organizowane są operacje pokazowe oraz konferencje międzynarodowe. Podczas tych wydarzeń medycy mogą zapoznać się właśnie z najnowszymi technologiami.
– Stworzyliśmy ośrodek doskonalenia chirurgicznego, w którym jednego dnia można zobaczyć na żywo kilkadziesiąt operacji, jak też przećwiczyć ich wykonanie na odpowiednich symulatorach. Takich możliwości, w takim zakresie – w odniesieniu zwłaszcza do otochirurgii czy fonochirurgii – nie ma nikt we współczesnej medycynie i edukacji – zauważył ekspert.
Prof. Skarżyński podkreślił jednocześnie, że ćwiczenia na symulatorach to dla chirurgów niepowtarzalna okazja, by przygotować się do skomplikowanych operacji. Dzięki przeprowadzeniu prób na symulatorze możliwe jest późniejsze wykonanie zabiegów minimalnie inwazyjnych oraz bezpiecznych dla pacjentów.
W opinii eksperta dużym postępem w medycynie jest także wprowadzanie robotów chirurgicznych, jednak w najbliższej przyszłości nie zastąpią one człowieka. Zastosowanie robotów chirurgicznych w otolaryngologii wiązałoby się z ogromnym wzrostem kosztów. Jednocześnie ich użycie nie zawsze gwarantuje pacjentowi bezpieczeństwo. Mogłyby być jednak wykorzystywane w niektórych zabiegach wymagających dużej precyzji, np. jeśli zmiany chorobowe sięgają od ucha do tkanki mózgowej i przebijają opony mózgowe.
– Na razie robotem można próbować wykonywać operacje w przypadku całkowitej głuchoty. Jednak samo przygotowanie robota do takiej operacji trwa aż kilka godzin. W tym czasie ja mogę zoperować przy dobrym rozplanowaniu pracy bloku operacyjnego nawet 10 innych pacjentów, którym wszczepię implanty słuchowe – wyjaśnił prof. Skarżyński.
Terapie genowe w leczeniu zaburzeń słuchu
Niektóre wady słuchu mają podłoże genetyczne. Naukowcy pracują nad technologiami, które umożliwią wymianę genu powodującego wadę. Jak wyjaśnił prof. Skarżyński, obecnie nie udało się jeszcze opracować takiej metody. Podczas każdej operacji należy jednak mieć na uwadze, że terapie genowe mogą wkrótce się pojawić.
– Operacja powinna być właśnie jak najmniej inwazyjna, bez względu na to, czy mamy do czynienia z całkowitą czy częściową głuchotą. Trzeba starać się zawsze zachować nienaruszoną budowę ucha wewnętrznego. Chodzi o zminimalizowanie ewentualnych zagrożeń lub powikłań, ale też dlatego, że gdy za jakiś czas, np. za 20 lat, będzie dostępna nowa technologia, to pacjent będzie mógł z niej skorzystać. U dziecka, przed którym jest całe życie, to bardzo ważne. W przyszłości implant będzie można na przykład zamienić na poprawiający słuch gen – zaznaczył dyrektor Instytutu Fizjologii i Patologii Słuchu.
Źródło: PAP
Przeczytaj także: Nawet 20% polskich dzieci może mieć problemy ze słuchem