Ratowanie życia to nie przestępstwo – w NIL dyskutowano o systemie opartym na idei no-fault

Ten tekst przeczytasz w 4 min.

Źródło zdjęcia: Facebook/ Naczelna Izba Lekarska

Wyłączenie lekarzy z odpowiedzialności karnej w sytuacjach zdarzeń niepożądanych, z zachowaniem jej w przypadku rażącego niezachowania staranności, utworzenie funduszu kompensacyjnego oraz rejestru zdarzeń niepożądanych – to trzy filary systemu zwiększającego bezpieczeństwo leczenia, o którego wprowadzenie postuluje środowisko lekarskie. W NIL odbyła się dyskusja nad memorandum, które dotyczy wprowadzenia komplementarnych rozwiązań opartych na idei no-fault.

3 sierpnia w Naczelnej Izbie Lekarskiej odbyła się konferencja ekspercka, w której uczestniczyli Łukasz Jankowski, prezes Naczelnej Rady Lekarskiej, Przemysław Rosati, prezes Naczelnej Rady Adwokackiej; Ewelina Nazarko-Ludwiczak z Fundacji MY PACJENCI; dr Robert Mołdach, członek Rady Ekspertów przy Rzeczniku Praw Pacjenta, współzałożyciel Instytutu Zdrowia i Demokracji; Stanisław Iwańczak, pełnomocnik dyrektora ds. bezpieczeństwa pacjentów w Katowickim Centrum Onkologii. Konferencję poprowadziła Renata Jeziółkowska, rzecznik prasowa Naczelnej Izby Lekarskiej.

Naczelna Rada Lekarska przyjęła memorandum w sprawie zwiększania bezpieczeństwa i jakości leczenia poprzez wprowadzenie systemu opartego na idei no-fault.

– Jesteśmy lekarzami, naszym nadrzędnym celem jest bezpieczeństwo i zdrowie pacjenta. Tutaj nie można mówić o perspektywie lekarza innej niż perspektywa pacjenta, bo te perspektywy dążą do tego samego. Pacjent przychodzi do lekarza, bo chce uzyskać poradę, odzyskać zdrowie, jeśli jest chory, a lekarz chce z pełną odpowiedzialnością, najlepiej jak tylko może i na ile mu system pomoże, pomóc temu pacjentowi – wskazywał prezes Naczelnej Rady Lekarskiej.

Z perspektywy pacjenta istotne jest, by jak najszybciej naprawić winę

Eksperci uczestniczący w konferencji zostali poproszeni o zrecenzowanie założeń zawartych w memorandum, a następnie o zestawienie ich ze swoją perspektywą i doświadczeniem.

– Prowadzę kilkanaście postępowań, gdzie bronię lekarzy albo członków personelu medycznego – perfuzjonistów, pielęgniarki, położne. Nie ma takiego postępowania, które byłoby sprawne, które w perspektywie pacjenta doprowadziłoby do szybkiego rozstrzygnięcia sprawy. Pacjent jest takim centralnym punktem dla lekarza, ale sposób ukształtowania odpowiedzialności karnej nie może blokować lekarza w procesie leczenia. Lekarz nie może się zastanawiać czy nadrzędna jest procedura czy nadrzędne jest dobro pacjenta. Lekarz w ten sposób tak naprawdę traci ten pierwiastek innowacyjności, możliwości rozwoju medycyny, bo siłą rzeczy zastanawia się czy procedura mu na to pozwala – mówił Przemysław Rosati, prezes Naczelnej Rady Adwokackiej.

Ewelina Nazarko-Ludwiczak z Fundacji MY PACJENCI dodała, że obecny system jest bardzo antypacjentocentryczny i funkcjonuje w oparciu o to, że trzeba kogoś obarczyć winą. Zaznaczyła również, iż z perspektywy pacjenta istotne jest, by jak najszybciej naprawić szkodę.

– Błędy, tak jak każde kryzysy, zdarzają się w medycynie i będą się zdarzały. Cała aura skupia się na tym, by znaleźć kogoś, kto zostanie ukarany. To jest z perspektywy pacjenta bezsensowe. My musimy jak najszybciej nauczyć się tego, by o błędach i zdarzeniach niepożądanych rozmawiać, żeby wyciągać z nich wnioski, by je eliminować, by było ich jak najmniej. Tej kultury w tym momencie nie mamy, a to jest bardzo istotne z perspektywy pacjenta. To jest element podnoszenia jakości świadczeń w szpitalach, a tego w tej chwili nie mamy – dodała ekspertka.

Źródło: Facebook/ Naczelna Izba Lekarska

Presja wywierana na lekarzach

Stanisław Iwańczak, pełnomocnik dyrektora ds. bezpieczeństwa pacjentów w Katowickim Centrum Onkologii, dodał, że bezpieczeństwo w ochronie zdrowia opiera się zarówno na bezpieczeństwie pacjenta, jak i personelu medycznego. Podkreślił, że brak komfortu prawnego i warunków pracy nie jest w stanie zapewnić tego bezpieczeństwa.

Prezes NRL przedstawił perspektywę lekarzy, którzy codziennie zderzają się z sytuacjami, gdy przed podjęciem decyzji medycznej muszą brać pod uwagę ewentualne konsekwencje prawne.

– To znaczy – moment, w którym my traktujemy pacjenta jako potencjalne źródło kłopotów, zagrożenie dla naszego bezpieczeństwa, to jest moment całkowitego zakończenia tak naprawdę nie tylko relacji lekarz-pacjent, ale medycyny jako takiej. My po prostu przestajemy leczyć pacjenta, tylko zaczynamy leczyć dokumentację dla prokuratora. To jest ogromna porażka tego systemu, który mamy w tej chwili – wyjaśnił Łukasz Jankowski.

Dr Robert Mołdach, członek Rady Ekspertów przy Rzeczniku Praw Pacjenta, zaznaczył, że należy zmienić podejście w spojrzeniu na zdarzenia medyczne. Celem powinno być zrozumienie, co poszło nie tak.

Fundusz kompensacyjny – najważniejszy jest czas

Eksperci zgodzili się, że w działającym funduszu kompensacyjnym kluczowy powinien być czas.

– Myślę, że ważniejsze dla pacjentów jest nie poszukiwanie winnego, tylko myśl, żeby takie zdarzenia [niepożądane] więcej się nie zdarzały. Podsumowując: szybkość, sprawność tego procesu, brak dodatkowej traumy, zrozumienie tego, co zaszło i na koniec pewne takie uspokojenie, że – tak to było moje przeżycie, moja trauma, ale dobrze by było, żeby nikt inny w taki sam sposób tego nie zaznał – argumentował ekspert.

Ewelina Nazarko-Ludwiczak dodała, że kompensacji nie należy sprowadzać tylko do świadczenia pieniężnego, ponieważ dla wielu pacjentów kompensacją jest możliwość jak najszybszego naprawienia skutków działania niepożądanego w innym ośrodku, bardziej specjalistycznym. Łukasz Jankowski dodał z kolei, że w razie wydarzenia niepożądanego zarówno w interesie pacjenta, jak i lekarza, jest doprowadzenie do kompensacji rozumianej jako najszybszy powrót do zdrowia. „Dzisiaj, przez brak etapu kompensacji dla pacjenta, my jako lekarze nie możemy działać dla pacjenta, nie możemy zadbać o jego zdrowie” – dodał prezes NRL.

Źródło: Facebook/ Naczelna Izba Lekarska

Rejestr zdarzeń niepożądanych, czyli nauka na błędach

Kolejnym filarem systemu no-fault jest rejestr zdarzeń niepożądanych.

– Chcemy mieć możliwość uczenia się i to najchętniej, najlepiej, na błędach innych. Na studiach uczymy się na case’ach – czyli przypadkach klinicznych. Analiza przypadków z naszego środowiska pracy wpływałaby na poprawę jakości leczenia. Dzisiaj system zachęca do zamiatania pod dywan, czyli „nie mówmy o tym, bo jeszcze przyjdzie pan prokurator – podkreślał Łukasz Jankowski.

– Przyjmijmy, że rejestr będzie prowadzony, przyjmijmy, że nawet będą pojawiały się rzetelne opisy zdarzeń, ale na koniec musi być umiejętność korzystania z niego. Czyli taka kultura wymiany wiedzy, kultura uczenia się, kultura nieobwiniania się, tylko kultura zrozumienia. To wszystko zamyka się w pojęciu kultury sprawiedliwego traktowania – zwracał uwagę Robert Mołdach.

Ewelina Nazarko-Ludwiczak wspomniała również o zwiększaniu świadomości społecznej na temat działania systemu no-fault. Zaznaczyła, że w tym kierunku konieczne są działania, kampanie, edukacja, które uzmysłowią społeczeństwo na czym naprawdę polega system no-fault i ile korzyści gwarantuje pacjentowi.

Głównym celem no-fault jest bezpieczeństwo

Eksperci obecni na konferencji zgodzili się z kierunkiem wytyczonym przez memorandum. Przemysław Rosati zwrócił uwagę, że kierunek ten jest rozsądny i pokazuje perspektywę pacjenta, szybkiego naprawienia szkody i uczenia się systemu, nieograniczania lekarzy w tym, do czego zostali powołani.

– Zależało nam na rzetelnym przedstawieniu idei no-fault, na wyjaśnieniu na czym polega ten system, że tutaj głównym celem jest bezpieczeństwo i nie ma to nic wspólnego z bezkarnością. Mam nadzieję, że ten przekaz dotrze jak najszerzej i tutaj również proszę państwa – dziennikarzy, media, o takie rzetelne, szczegółowe wyjaśnianie, nakreślanie tej prawdziwej idei no-fault, idei systemu bezpieczeństwa leczenia, bezpieczeństwa pacjenta – powiedziała Renata Jeziółkowska zamykając konferencję.

Źródło: NIL

Shopping cart

0
image/svg+xml

No products in the cart.

Kontynuuj zakupy